Darmowe.Audio.BOOKI

sobota, 24 listopada 2012

BIBLIJNY POTOP współcześnie

Po wielu latach Bóg spojrzał na ziemię i stwierdził, że bardzo źle się dzieje… Ludzie byli zepsuci i skłonni do przemocy… więc postanowił znów zesłać potop i zniszczyć
ludzkość. Więc zawołał Noego i powiedział:
- Zbuduj arkę z drzewa cedrowego, tak jak wtedy: 300 łokci długa, 50 łokci szeroka,
30 łokci wysoka. Zabierz żonę i dzieci i z każdego gatunku zwierząt po parze. A za 6 tygodni ześlę wielki deszcz.

Noe nie był zachwycony - znów 40 dni deszczu, 150 dni bez wygód i bez telewizora… w dodatku z tymi wszystkimi zwierzętami - ale był posłuszny i obiecał spełnić wymagania Boga. Po 6 tygodniach zaczęło padać dzień i noc. Noe siedział i płakał, bo nie miał arki. Bóg wychylił się z nieba i zapytał:
- Dlaczego nie spełniłeś mojego rozkazu?
Noe odpowiedział:
- Panie, coś Ty mi uczynił?
Jako pierwsze musiałem złożyć podanie o budowę. W urzędzie myśleli, że chcę budować stajnię dla baranów. Potem nie podobała im się architektura - za wymyślna
dla baranów, a w budowę statku na lądzie nie chcieli wierzyć. Także wymiary nie znalazły poparcia, bo dziś nikt nie wie jaką miarą jest łokieć.
Po przedłożeniu nowych planów dostałem znów odmowę, bo budowa stoczni w terenie zamieszkanym jest niedozwolona. Po kupnie odpowiedniej działki zaczęły się nowe kłopoty. W tej chwili np. chodzi o to, że w planach nie są uwzględnione systemy do gaszenia w czasie pożaru. Na moja uwagę, że będę przecież otoczony wodą, przysłali
mi psychiatrę powiatowego. Kiedy psychiatra upewnił się, że jednak buduję statek,
zadzwonili do mnie z województwa, żeby mi uświadomić, że na transport statku do morza będzie potrzebne nowe zezwolenie, a będzie o nie trudno, bo minister podał się właśnie do dymisji. Kiedy powiedziałem, że statku nie muszę transportować, bo będzie i tak otoczony wodą, kazali mi z ministerstwa marynarki wojennej, według przepisów Unii, złożyć podanie do Brukseli w ośmiu odbitkach i trzech urzędowych językach o zezwolenie na zalanie terenów zamieszkałych.
Z drzewa cedrowego musiałem zrezygnować, bo nie wolno go już ze względów ekologicznych sprowadzać. Próbowałem kupić tutejsze drzewo, ale nie dostałem tej ilości ze względu na przepis o ochronie środowiska, najpierw musiałbym zadbać o sadzenie drzew zastępczych. Na moja wzmiankę o tym, że i tak będzie potop i nie opłaca się tu sadzić żadnych drzew, przysłali mi nowego psychiatrę - tym razem z województwa.
Krótko mówiąc - dałem kilka łapówek, kupiłem drzewo, znalazłem nawet cieśli do budowy, ale oni najpierw utworzyli związki zawodowe. Kiedy się okazało, że nie mogę im płacić wg taryfy, to rozpoczęli strajk, tak, że budowa arki znów się odwlekała.
W międzyczasie zacząłem sprowadzać zwierzęta. Tylko, że wmieszali się działacze ochrony zwierząt a nadleśnictwo zabroniło mi transportu jeleni w okresie rykowiska. Poza tym, musiałem podać cel transportu tych zwierząt, jestem na stronie 22 pierwszego formularza z 47-miu, moi adwokaci sprawdzają, czy przepisy dotyczące
królików obejmują również zające. A działacze z Greenpeace wskazali na konieczność
specjalnego urządzenia do pozbycia się gnoju i innych odpadów pochodzących z hodowli zwierząt.
Panie Boże, teraz jeszcze podał mnie mój sąsiad do sądu, twierdząc, że buduję prywatne ZOO bez zezwolenia. Moje nerwy są zszarpane, nie mogę spać, arka niegotowa,
a Ty zesłałeś deszcz…

W tym momencie natychmiast przestało padać, wyszło słońce i ukazała się tęcza. Noe spojrzał w niebo i powiedział:
- Czyżbyś się Boże rozmyślił i nie chcesz już zniszczyć ludzkości?
Bóg odpowiedział: - Nie trzeba. Biurokracja was wykończy

piątek, 23 listopada 2012

STARUSZKOWIE W NIEBIE

Pewna para w wieku 85 lat miała 60-letni staż małżeński. Choć nie byli bogaci, to dawali sobie radę, ostrożnie gospodarując pieniędzmi. Choć nie byli młodzi, byli dobrego zdrowia, w dużej mierze dzięki naciskowi żony na zdrowe jedzenie i ćwiczenia przez ostatnią dekadę.
Pewnego dnia, podczas podróży na wakacje rozbił się ich samolot i trafili do nieba. Stanęli przed niebiańskimi wrotami i św. Piotr poprowadził ich do wewnątrz. Zabrał ich do pięknego dworku, umeblowanego w złoto i jedwabie, w pełni wyposażoną kuchnią i wodospadem w głównej łazience. Zobaczyli służącą wieszającą ich ulubione ubrania w szafie.
Westchnęli oszołomieni, gdy i św.Piotr powiedział: ”Witamy w niebie. To będzie teraz wasz dom.” staruszek zapytał Piotra, ile to wszystko będzie kosztować? ”Ależ nic “ - odpowiedział i św. Piotr, “pamiętajcie, to wasza nagroda w niebie.”
Staruszek wyjrzał przez okno i zobaczył wielkie pole golfowe, wspanialsze niż jakiekolwiek na ziemi...
”Jakie są opłaty?,” mruknął.
"To jest niebo,” odpowiedział św. Piotr. "Możesz codziennie grać za darmo.”
Następnie udali się do klubu i zobaczyli obficie zastawiony stół, z kuchnią, jaką sobie można wymarzyć, od owoców morza, poprzez steki, aż do egzotycznych deserów oraz różnego rodzaju napojów.
“Nawet nie pytaj,” - powiedział św. Piotr zwracając się do staruszka. “To jest niebo, to wszystko jest za darmo dla was, cieszcie się.'
Staruszek rozejrzał się wokół i nerwowo spojrzał na żonę. ”No cóż, a gdzie są nisko- tłuszczowe i niskocholesterolowe potrawy, i bezkofeinowa herbata?” zapytał.
"To jest najlepsza część, - odpowiedział św. Piotr, - możecie jeść i pić ile chcecie i nigdy nie będziecie grubi, ani chorzy. To jest niebo!"
Staruszek naciskał, “Żadnej gimnastyki, aby to zgubić?”
”Nie, chyba że chcecie,”- padła odpowiedź.
”Nie ma badania poziomu cukru ani ciśnienia krwi?”
”Już nigdy, - rzekł Piotr. – Wszystko co tu robicie ma wam sprawiać radość.”
Zaszokowany i wkurzony Staruszek spojrzał na żonę i powiedział: Ty i te twoje otręby... Mogliśmy już tu być dziesięć lat temu!

czwartek, 22 listopada 2012

Nad Morskim Okiem

Nad Morskim okiem siedzi baca. Przechodzący turyści pozdrawiają go i pytają:
- Co tu robicie?
- Łowie pstrągi.
- Przecież nie macie wędki.
- Pstrągi łowi się na lusterko.
- W jaki sposób?
- To moja tajemnica. Ale jeśli dostane flaszke, to ją wam zdradze.
Turyści wrócili do schroniska, kupili butelkę wódki i zanieśli ją bacy. On tłumaczy...
- Wkładam lusterko do wody, a kiedy pstrąg podpływa i zaczyna się przeglądać to ja go kamieniem i już jest mój...
- Ciekawe... A ile już tych pstrągów złowiliście?
- zadnygo ale za to mom pięć flaszek codnia

środa, 21 listopada 2012

schronienie dla poddanych

Król Lew postanowił wybudować dla swoich poddanych schronienie, ale to wymagało szeregu zezwoleń. Tę sprawę trzeba załatwić w Urzędzie. Zwołał zwierzęta by wybrały przedstawiciela. Zadecydowano, by był to niedźwiedź, bo duży, silny i wzbudza respekt. Po kilku godzinach wraca niedźwiedź z urzędu. Zapytany co załatwił odpowiedział, że nic... Jak to nic! Ty taki wielki i nic?!
Wydelegowano więc lisa. Chytry, przebiegły i sprytu ma dużo. Wraca lis po kilku godzinach z niczym.
To może wiewiórkę, taka delikatna, ładna, szybka i zgrabna - mówi lew. Niestety wiewiórka też nic nie załatwiła...
Nie rezygnujmy z naszych marzeń, a może ktoś na ochotnika !! - zaproponował lew.
Zgłosił się osioł. Wszyscy pękali ze śmiechu, ale osioł się uparł i poszedł. Po dwóch godzinach wraca uradowany, z zezwoleniem w ręku. Ogólne zdziwienie. Wszystkim opadły szczęki...
Jak ty to załatwiłeś? - Pytają go wszyscy.
To łatwe, bo gdzie otworzyłem drzwi, to ktoś z rodziny...