Icek spotyka panią Salcię (w której się od dawna kocha) i mówi:
- Pani Salcie! Pani mąż wyjechał w delegację, może ja bym do pani przyszedł wieczorkiem na kolacyjkę ze śniadankiem, nie będzie się pani czuła samotna...
Na co pani Salcia z oburzeniem:
- Ależ panie Icek! Ja nie jestem kobietą lekkich obyczajów!
- Ależ pani Salcie! Któż tu mówi o pieniądzach?
śmiech TO zdrowie
kawały humor dowcipy
sobota, 15 sierpnia 2015
piątek, 15 sierpnia 2014
Małżeństwo
Lejb Sobel ożenił się i do znudzenia wychwala kolegom zalety swej urodziwej żony. Pewnego dnia spotyka przyjaciela. Ten bierze go pod ramię i szepcze do ucha:
- Daj ty spokój z tym gadaniem. Śmieją się z ciebie. Czy ty nie wiesz, ze twoja żona ma czterech kochanków na boku?
- I co z tego? - uśmiecha się beztrosko Sobel. - Wolę mieć dwadzieścia procent w dobrym interesie niż sto procent w złym!
- Daj ty spokój z tym gadaniem. Śmieją się z ciebie. Czy ty nie wiesz, ze twoja żona ma czterech kochanków na boku?
- I co z tego? - uśmiecha się beztrosko Sobel. - Wolę mieć dwadzieścia procent w dobrym interesie niż sto procent w złym!
sobota, 8 marca 2014
wyznanie
Żona do męża:
- Kochanie, jakie lubisz kobiety, ładne czy inteligentne?
- Ani jedne ani drugie. Tylko ty mi się podobasz
- Kochanie, jakie lubisz kobiety, ładne czy inteligentne?
- Ani jedne ani drugie. Tylko ty mi się podobasz
czwartek, 23 stycznia 2014
braciszka!
Jasiu pisze list do Świętego Mikołaja:
- Mikołaju przynieś mi braciszka.
Mikołaj odpowiada:
- Przyślij do mnie mamusię.
- Mikołaju przynieś mi braciszka.
Mikołaj odpowiada:
- Przyślij do mnie mamusię.
czwartek, 15 sierpnia 2013
W sypialni
Mąż chodzi w tę i z powrotem po sypialni. Żona leży na łóżku.
- Co tak chodzisz w tę i z powrotem?
- Bo mam ochotę na sex.
- No to chodź....
- No to chodzę
- Co tak chodzisz w tę i z powrotem?
- Bo mam ochotę na sex.
- No to chodź....
- No to chodzę
środa, 1 maja 2013
DLA WSZYSTKICH PRACUJĄCYCH CIĘŻKO
Pewnego dnia bardzo zapracowana sowa postanowiła nic nie robić zarówno całe noce jak i dnie bo była po prostu przepracowana więc pomyślała sobie, że zacznie leniuchować. Siadła zatem na gałęzi drzewa, jedno skrzydło założyła sobie za głowę i odpoczywa wymachując nóżką. Nagle biegnie sobie ścieżką zając:
- Co robisz sowa?
- Nic. Leniuchuję sobie.
- A to tak można?
- A nie widać?
- To ja też będę leniuchować!
Położył się zatem zajączek pod drzewem, podłożył sobie jedną łapkę pod głowę i wymachuje nóżką. Przebiega drugi zając:
- Co robisz zając?
- Nic. Leniuchuję sobie.
- A to tak można?
- A nie widać?
- No widzę, widzę! To ja też będę leniuchować!
Położył się zajączek koło pierwszego zajączka. Leniuchuje. Podłożył sobie jedną łapkę pod głowę i macha nóżką w powietrzu. Nagle zza drzewa wychodzi wilk. Zjadł obydwa zające, oblizał się i spojrzał do góry.
- Hej sowa, Co robisz?
- Nic. Leniuchuję sobie.
- A te dwa zające też leniuchowały?
- Tak. A jakże.
Wilk chwilę pomyślał i do sowy: - No widzisz sowa - leniuchować to sobie mogą tylko Ci u góry !
- Co robisz sowa?
- Nic. Leniuchuję sobie.
- A to tak można?
- A nie widać?
- To ja też będę leniuchować!
Położył się zatem zajączek pod drzewem, podłożył sobie jedną łapkę pod głowę i wymachuje nóżką. Przebiega drugi zając:
- Co robisz zając?
- Nic. Leniuchuję sobie.
- A to tak można?
- A nie widać?
- No widzę, widzę! To ja też będę leniuchować!
Położył się zajączek koło pierwszego zajączka. Leniuchuje. Podłożył sobie jedną łapkę pod głowę i macha nóżką w powietrzu. Nagle zza drzewa wychodzi wilk. Zjadł obydwa zające, oblizał się i spojrzał do góry.
- Hej sowa, Co robisz?
- Nic. Leniuchuję sobie.
- A te dwa zające też leniuchowały?
- Tak. A jakże.
Wilk chwilę pomyślał i do sowy: - No widzisz sowa - leniuchować to sobie mogą tylko Ci u góry !
środa, 24 kwietnia 2013
Przebaczenie
Pastor wygłasza niedzielne kazanie na temat przebaczenia. Po płomiennej przemowie pyta zgromadzonych:
- Ilu z was, bracia, przebaczy swoim wrogom?
Połowa wiernych podnosi rękę. Niezadowolony pastor kontynuuje kazanie. Mija 20 minut i znowu pyta:
- Ilu z was, bracia, przebaczy swoim wrogom?
Tym razem zgłasza się jakieś 80%. Pastor, wciąż zawiedziony, wraca do kazania. Mija kolejne 20 minut. Pastor znowu pyta:
- Ilu z was, bracia, przebaczy swoim wrogom?
Ponieważ każdy już myśli o obiedzie, wszyscy podnoszą rękę, wszyscy z wyjątkiem staruszki z drugiego rzędu. Pastor pyta:
- Dlaczego pani nie chce przebaczyć wrogom?
- Nie mam żadnych wrogów.
- Jakie to niezwykłe! Ile pani ma lat?
- 94.
- Proszę wyjść na środek i wszystkim powiedzieć, jak doszło do tego, że w takim sędziwym wieku nie ma się żadnych wrogów.
Staruszka nieśmiało wychodzi na środek, bierze mikrofon i mówi:
- Przeżyłam wszystkich SKURWYSYNÓW
- Ilu z was, bracia, przebaczy swoim wrogom?
Połowa wiernych podnosi rękę. Niezadowolony pastor kontynuuje kazanie. Mija 20 minut i znowu pyta:
- Ilu z was, bracia, przebaczy swoim wrogom?
Tym razem zgłasza się jakieś 80%. Pastor, wciąż zawiedziony, wraca do kazania. Mija kolejne 20 minut. Pastor znowu pyta:
- Ilu z was, bracia, przebaczy swoim wrogom?
Ponieważ każdy już myśli o obiedzie, wszyscy podnoszą rękę, wszyscy z wyjątkiem staruszki z drugiego rzędu. Pastor pyta:
- Dlaczego pani nie chce przebaczyć wrogom?
- Nie mam żadnych wrogów.
- Jakie to niezwykłe! Ile pani ma lat?
- 94.
- Proszę wyjść na środek i wszystkim powiedzieć, jak doszło do tego, że w takim sędziwym wieku nie ma się żadnych wrogów.
Staruszka nieśmiało wychodzi na środek, bierze mikrofon i mówi:
- Przeżyłam wszystkich SKURWYSYNÓW
piątek, 8 marca 2013
Dla kobiet
Wchodzi do marynarskiej knajpy 80-letnia babcia z papugą na ramieniu i mówi:
- Kto zgadnie co to za zwierzę ... - i wskazuje na papugę - ... będzie mógł kochać się ze mną całą noc.
Cisza. Nagle z końca sali odzywa się zapijaczony głos:
- Aligator.
Na to babcia:
- Skłonna jestem uznać.
- Kto zgadnie co to za zwierzę ... - i wskazuje na papugę - ... będzie mógł kochać się ze mną całą noc.
Cisza. Nagle z końca sali odzywa się zapijaczony głos:
- Aligator.
Na to babcia:
- Skłonna jestem uznać.
wtorek, 19 lutego 2013
Kłótnia małżeńska
Mąż wrzeszczy: Kiedy umrzesz, postawie ci nagrobek z napisem "Tu leży moja Żona zimna jak zawsze"
W porządku - odpowiada żona - A kiedy ty umrzesz, ja ci postawie nagrobek z napisem "Tu leży mój mąż, nareszcie sztywny"
W porządku - odpowiada żona - A kiedy ty umrzesz, ja ci postawie nagrobek z napisem "Tu leży mój mąż, nareszcie sztywny"
czwartek, 14 lutego 2013
wspomnienia
Matka opowiada córce ze wzruszeniem:
- Twój ojciec uwielbiał klęczeć u mych stóp!
- Co? Ja? W życiu! - słychać z drugiego pokoju.
- Nie wtrącaj się! - odkrzykuje żona. - Chyba wyraźnie mówię: JEJ ojciec!
- Twój ojciec uwielbiał klęczeć u mych stóp!
- Co? Ja? W życiu! - słychać z drugiego pokoju.
- Nie wtrącaj się! - odkrzykuje żona. - Chyba wyraźnie mówię: JEJ ojciec!
czwartek, 31 stycznia 2013
rodzinka doskonała
Facet wraca z pracy i widzi, jak trójka jego dzieci siedzi przed domem, ciągle ubrana w piżamy i bawi się w błocie wśród pustych pudełek po chińszczyźnie, porozrzucanych po całym ogródku.
Drzwi do auta żony były otwarte, podobnie jak drzwi wejściowe do domu i nie było najmniejszego śladu po psie.
Mężczyzna wszedł do domu i zobaczył jeszcze większy bałagan.
Lampa leżała przewrócona, a chodnik zawinięty pod samą ścianę.
Na środku pokoju głośno grał telewizor na kanale z kreskówkami, a jadalnia była zarzucona zabawkami i różnymi częściami garderoby.
W kuchni nie było lepiej: w zlewie stała góra naczyń, resztki śniadania były porozrzucane po stole, lodówka stała szeroko otwarta, psie jedzenie było wyrzucone na podłogę, stłuczona szklanka leżała pod stołem, a przy tylnich drzwiach była usypana kupka z piasku.
Mężczyzna szybko wbiegł na schody, depcząc przy okazji kolejne zabawki i kolejne ciuchy, ale nie zważał na to, tylko szukał swojej żony.
Zaniepokoił się, że może jest chora, albo że stało się coś poważnego.
Zobaczył, że spod drzwi do łazienki wypływa woda.
Zajrzał do środka i zobaczył mokre ręczniki na podłodze, rozlane mydło i kolejne porozrzucane zabawki.
Kilometry papieru toaletowego leżały porozwijane między tym wszystkim, a lustro i ściany były wymalowane pastą do zębów.
Przyspieszył kroku i wszedł do sypialni, gdzie znalazł swoją żonę,
leżącą na łóżku w piżamie i czytającą książkę.
Spojrzała na niego, uśmiechnęła się i zapytała jak mu minął dzień.
Popatrzył na nią z niedowierzaniem i zapytał:
- Co tu się dzisiaj działo?
Uśmiechnęła się ponownie i odpowiedziała:
- Pamiętasz, kochanie, że codziennie jak wracasz z pracy do domu, to pytasz mnie, co ja do cholery dziś robiłam?
- Tak - odpowiedział z niechęcią.
- Więc dziś nic nie robiłam.
Drzwi do auta żony były otwarte, podobnie jak drzwi wejściowe do domu i nie było najmniejszego śladu po psie.
Mężczyzna wszedł do domu i zobaczył jeszcze większy bałagan.
Lampa leżała przewrócona, a chodnik zawinięty pod samą ścianę.
Na środku pokoju głośno grał telewizor na kanale z kreskówkami, a jadalnia była zarzucona zabawkami i różnymi częściami garderoby.
W kuchni nie było lepiej: w zlewie stała góra naczyń, resztki śniadania były porozrzucane po stole, lodówka stała szeroko otwarta, psie jedzenie było wyrzucone na podłogę, stłuczona szklanka leżała pod stołem, a przy tylnich drzwiach była usypana kupka z piasku.
Mężczyzna szybko wbiegł na schody, depcząc przy okazji kolejne zabawki i kolejne ciuchy, ale nie zważał na to, tylko szukał swojej żony.
Zaniepokoił się, że może jest chora, albo że stało się coś poważnego.
Zobaczył, że spod drzwi do łazienki wypływa woda.
Zajrzał do środka i zobaczył mokre ręczniki na podłodze, rozlane mydło i kolejne porozrzucane zabawki.
Kilometry papieru toaletowego leżały porozwijane między tym wszystkim, a lustro i ściany były wymalowane pastą do zębów.
Przyspieszył kroku i wszedł do sypialni, gdzie znalazł swoją żonę,
leżącą na łóżku w piżamie i czytającą książkę.
Spojrzała na niego, uśmiechnęła się i zapytała jak mu minął dzień.
Popatrzył na nią z niedowierzaniem i zapytał:
- Co tu się dzisiaj działo?
Uśmiechnęła się ponownie i odpowiedziała:
- Pamiętasz, kochanie, że codziennie jak wracasz z pracy do domu, to pytasz mnie, co ja do cholery dziś robiłam?
- Tak - odpowiedział z niechęcią.
- Więc dziś nic nie robiłam.
sobota, 24 listopada 2012
BIBLIJNY POTOP współcześnie
Po wielu latach Bóg spojrzał na ziemię i stwierdził, że bardzo źle się dzieje… Ludzie byli zepsuci i skłonni do przemocy… więc postanowił znów zesłać potop i zniszczyć
ludzkość. Więc zawołał Noego i powiedział:
- Zbuduj arkę z drzewa cedrowego, tak jak wtedy: 300 łokci długa, 50 łokci szeroka,
30 łokci wysoka. Zabierz żonę i dzieci i z każdego gatunku zwierząt po parze. A za 6 tygodni ześlę wielki deszcz.
Noe nie był zachwycony - znów 40 dni deszczu, 150 dni bez wygód i bez telewizora… w dodatku z tymi wszystkimi zwierzętami - ale był posłuszny i obiecał spełnić wymagania Boga. Po 6 tygodniach zaczęło padać dzień i noc. Noe siedział i płakał, bo nie miał arki. Bóg wychylił się z nieba i zapytał:
- Dlaczego nie spełniłeś mojego rozkazu?
Noe odpowiedział:
- Panie, coś Ty mi uczynił?
Jako pierwsze musiałem złożyć podanie o budowę. W urzędzie myśleli, że chcę budować stajnię dla baranów. Potem nie podobała im się architektura - za wymyślna
dla baranów, a w budowę statku na lądzie nie chcieli wierzyć. Także wymiary nie znalazły poparcia, bo dziś nikt nie wie jaką miarą jest łokieć.
Po przedłożeniu nowych planów dostałem znów odmowę, bo budowa stoczni w terenie zamieszkanym jest niedozwolona. Po kupnie odpowiedniej działki zaczęły się nowe kłopoty. W tej chwili np. chodzi o to, że w planach nie są uwzględnione systemy do gaszenia w czasie pożaru. Na moja uwagę, że będę przecież otoczony wodą, przysłali
mi psychiatrę powiatowego. Kiedy psychiatra upewnił się, że jednak buduję statek,
zadzwonili do mnie z województwa, żeby mi uświadomić, że na transport statku do morza będzie potrzebne nowe zezwolenie, a będzie o nie trudno, bo minister podał się właśnie do dymisji. Kiedy powiedziałem, że statku nie muszę transportować, bo będzie i tak otoczony wodą, kazali mi z ministerstwa marynarki wojennej, według przepisów Unii, złożyć podanie do Brukseli w ośmiu odbitkach i trzech urzędowych językach o zezwolenie na zalanie terenów zamieszkałych.
Z drzewa cedrowego musiałem zrezygnować, bo nie wolno go już ze względów ekologicznych sprowadzać. Próbowałem kupić tutejsze drzewo, ale nie dostałem tej ilości ze względu na przepis o ochronie środowiska, najpierw musiałbym zadbać o sadzenie drzew zastępczych. Na moja wzmiankę o tym, że i tak będzie potop i nie opłaca się tu sadzić żadnych drzew, przysłali mi nowego psychiatrę - tym razem z województwa.
Krótko mówiąc - dałem kilka łapówek, kupiłem drzewo, znalazłem nawet cieśli do budowy, ale oni najpierw utworzyli związki zawodowe. Kiedy się okazało, że nie mogę im płacić wg taryfy, to rozpoczęli strajk, tak, że budowa arki znów się odwlekała.
W międzyczasie zacząłem sprowadzać zwierzęta. Tylko, że wmieszali się działacze ochrony zwierząt a nadleśnictwo zabroniło mi transportu jeleni w okresie rykowiska. Poza tym, musiałem podać cel transportu tych zwierząt, jestem na stronie 22 pierwszego formularza z 47-miu, moi adwokaci sprawdzają, czy przepisy dotyczące
królików obejmują również zające. A działacze z Greenpeace wskazali na konieczność
specjalnego urządzenia do pozbycia się gnoju i innych odpadów pochodzących z hodowli zwierząt.
Panie Boże, teraz jeszcze podał mnie mój sąsiad do sądu, twierdząc, że buduję prywatne ZOO bez zezwolenia. Moje nerwy są zszarpane, nie mogę spać, arka niegotowa,
a Ty zesłałeś deszcz…
W tym momencie natychmiast przestało padać, wyszło słońce i ukazała się tęcza. Noe spojrzał w niebo i powiedział:
- Czyżbyś się Boże rozmyślił i nie chcesz już zniszczyć ludzkości?
Bóg odpowiedział: - Nie trzeba. Biurokracja was wykończy
ludzkość. Więc zawołał Noego i powiedział:
- Zbuduj arkę z drzewa cedrowego, tak jak wtedy: 300 łokci długa, 50 łokci szeroka,
30 łokci wysoka. Zabierz żonę i dzieci i z każdego gatunku zwierząt po parze. A za 6 tygodni ześlę wielki deszcz.
Noe nie był zachwycony - znów 40 dni deszczu, 150 dni bez wygód i bez telewizora… w dodatku z tymi wszystkimi zwierzętami - ale był posłuszny i obiecał spełnić wymagania Boga. Po 6 tygodniach zaczęło padać dzień i noc. Noe siedział i płakał, bo nie miał arki. Bóg wychylił się z nieba i zapytał:
- Dlaczego nie spełniłeś mojego rozkazu?
Noe odpowiedział:
- Panie, coś Ty mi uczynił?
Jako pierwsze musiałem złożyć podanie o budowę. W urzędzie myśleli, że chcę budować stajnię dla baranów. Potem nie podobała im się architektura - za wymyślna
dla baranów, a w budowę statku na lądzie nie chcieli wierzyć. Także wymiary nie znalazły poparcia, bo dziś nikt nie wie jaką miarą jest łokieć.
Po przedłożeniu nowych planów dostałem znów odmowę, bo budowa stoczni w terenie zamieszkanym jest niedozwolona. Po kupnie odpowiedniej działki zaczęły się nowe kłopoty. W tej chwili np. chodzi o to, że w planach nie są uwzględnione systemy do gaszenia w czasie pożaru. Na moja uwagę, że będę przecież otoczony wodą, przysłali
mi psychiatrę powiatowego. Kiedy psychiatra upewnił się, że jednak buduję statek,
zadzwonili do mnie z województwa, żeby mi uświadomić, że na transport statku do morza będzie potrzebne nowe zezwolenie, a będzie o nie trudno, bo minister podał się właśnie do dymisji. Kiedy powiedziałem, że statku nie muszę transportować, bo będzie i tak otoczony wodą, kazali mi z ministerstwa marynarki wojennej, według przepisów Unii, złożyć podanie do Brukseli w ośmiu odbitkach i trzech urzędowych językach o zezwolenie na zalanie terenów zamieszkałych.
Z drzewa cedrowego musiałem zrezygnować, bo nie wolno go już ze względów ekologicznych sprowadzać. Próbowałem kupić tutejsze drzewo, ale nie dostałem tej ilości ze względu na przepis o ochronie środowiska, najpierw musiałbym zadbać o sadzenie drzew zastępczych. Na moja wzmiankę o tym, że i tak będzie potop i nie opłaca się tu sadzić żadnych drzew, przysłali mi nowego psychiatrę - tym razem z województwa.
Krótko mówiąc - dałem kilka łapówek, kupiłem drzewo, znalazłem nawet cieśli do budowy, ale oni najpierw utworzyli związki zawodowe. Kiedy się okazało, że nie mogę im płacić wg taryfy, to rozpoczęli strajk, tak, że budowa arki znów się odwlekała.
W międzyczasie zacząłem sprowadzać zwierzęta. Tylko, że wmieszali się działacze ochrony zwierząt a nadleśnictwo zabroniło mi transportu jeleni w okresie rykowiska. Poza tym, musiałem podać cel transportu tych zwierząt, jestem na stronie 22 pierwszego formularza z 47-miu, moi adwokaci sprawdzają, czy przepisy dotyczące
królików obejmują również zające. A działacze z Greenpeace wskazali na konieczność
specjalnego urządzenia do pozbycia się gnoju i innych odpadów pochodzących z hodowli zwierząt.
Panie Boże, teraz jeszcze podał mnie mój sąsiad do sądu, twierdząc, że buduję prywatne ZOO bez zezwolenia. Moje nerwy są zszarpane, nie mogę spać, arka niegotowa,
a Ty zesłałeś deszcz…
W tym momencie natychmiast przestało padać, wyszło słońce i ukazała się tęcza. Noe spojrzał w niebo i powiedział:
- Czyżbyś się Boże rozmyślił i nie chcesz już zniszczyć ludzkości?
Bóg odpowiedział: - Nie trzeba. Biurokracja was wykończy
piątek, 23 listopada 2012
STARUSZKOWIE W NIEBIE
Pewna para w wieku 85 lat miała 60-letni staż małżeński. Choć nie byli bogaci, to dawali sobie radę, ostrożnie gospodarując pieniędzmi. Choć nie byli młodzi, byli dobrego zdrowia, w dużej mierze dzięki naciskowi żony na zdrowe jedzenie i ćwiczenia przez ostatnią dekadę.
Pewnego dnia, podczas podróży na wakacje rozbił się ich samolot i trafili do nieba. Stanęli przed niebiańskimi wrotami i św. Piotr poprowadził ich do wewnątrz. Zabrał ich do pięknego dworku, umeblowanego w złoto i jedwabie, w pełni wyposażoną kuchnią i wodospadem w głównej łazience. Zobaczyli służącą wieszającą ich ulubione ubrania w szafie.
Westchnęli oszołomieni, gdy i św.Piotr powiedział: ”Witamy w niebie. To będzie teraz wasz dom.” staruszek zapytał Piotra, ile to wszystko będzie kosztować? ”Ależ nic “ - odpowiedział i św. Piotr, “pamiętajcie, to wasza nagroda w niebie.”
Staruszek wyjrzał przez okno i zobaczył wielkie pole golfowe, wspanialsze niż jakiekolwiek na ziemi...
”Jakie są opłaty?,” mruknął.
"To jest niebo,” odpowiedział św. Piotr. "Możesz codziennie grać za darmo.”
Następnie udali się do klubu i zobaczyli obficie zastawiony stół, z kuchnią, jaką sobie można wymarzyć, od owoców morza, poprzez steki, aż do egzotycznych deserów oraz różnego rodzaju napojów.
“Nawet nie pytaj,” - powiedział św. Piotr zwracając się do staruszka. “To jest niebo, to wszystko jest za darmo dla was, cieszcie się.'
Staruszek rozejrzał się wokół i nerwowo spojrzał na żonę. ”No cóż, a gdzie są nisko- tłuszczowe i niskocholesterolowe potrawy, i bezkofeinowa herbata?” zapytał.
"To jest najlepsza część, - odpowiedział św. Piotr, - możecie jeść i pić ile chcecie i nigdy nie będziecie grubi, ani chorzy. To jest niebo!"
Staruszek naciskał, “Żadnej gimnastyki, aby to zgubić?”
”Nie, chyba że chcecie,”- padła odpowiedź.
”Nie ma badania poziomu cukru ani ciśnienia krwi?”
”Już nigdy, - rzekł Piotr. – Wszystko co tu robicie ma wam sprawiać radość.”
Zaszokowany i wkurzony Staruszek spojrzał na żonę i powiedział: Ty i te twoje otręby... Mogliśmy już tu być dziesięć lat temu!
Pewnego dnia, podczas podróży na wakacje rozbił się ich samolot i trafili do nieba. Stanęli przed niebiańskimi wrotami i św. Piotr poprowadził ich do wewnątrz. Zabrał ich do pięknego dworku, umeblowanego w złoto i jedwabie, w pełni wyposażoną kuchnią i wodospadem w głównej łazience. Zobaczyli służącą wieszającą ich ulubione ubrania w szafie.
Westchnęli oszołomieni, gdy i św.Piotr powiedział: ”Witamy w niebie. To będzie teraz wasz dom.” staruszek zapytał Piotra, ile to wszystko będzie kosztować? ”Ależ nic “ - odpowiedział i św. Piotr, “pamiętajcie, to wasza nagroda w niebie.”
Staruszek wyjrzał przez okno i zobaczył wielkie pole golfowe, wspanialsze niż jakiekolwiek na ziemi...
”Jakie są opłaty?,” mruknął.
"To jest niebo,” odpowiedział św. Piotr. "Możesz codziennie grać za darmo.”
Następnie udali się do klubu i zobaczyli obficie zastawiony stół, z kuchnią, jaką sobie można wymarzyć, od owoców morza, poprzez steki, aż do egzotycznych deserów oraz różnego rodzaju napojów.
“Nawet nie pytaj,” - powiedział św. Piotr zwracając się do staruszka. “To jest niebo, to wszystko jest za darmo dla was, cieszcie się.'
Staruszek rozejrzał się wokół i nerwowo spojrzał na żonę. ”No cóż, a gdzie są nisko- tłuszczowe i niskocholesterolowe potrawy, i bezkofeinowa herbata?” zapytał.
"To jest najlepsza część, - odpowiedział św. Piotr, - możecie jeść i pić ile chcecie i nigdy nie będziecie grubi, ani chorzy. To jest niebo!"
Staruszek naciskał, “Żadnej gimnastyki, aby to zgubić?”
”Nie, chyba że chcecie,”- padła odpowiedź.
”Nie ma badania poziomu cukru ani ciśnienia krwi?”
”Już nigdy, - rzekł Piotr. – Wszystko co tu robicie ma wam sprawiać radość.”
Zaszokowany i wkurzony Staruszek spojrzał na żonę i powiedział: Ty i te twoje otręby... Mogliśmy już tu być dziesięć lat temu!
czwartek, 22 listopada 2012
Nad Morskim Okiem
Nad Morskim okiem siedzi baca. Przechodzący turyści pozdrawiają go i pytają:
- Co tu robicie?
- Łowie pstrągi.
- Przecież nie macie wędki.
- Pstrągi łowi się na lusterko.
- W jaki sposób?
- To moja tajemnica. Ale jeśli dostane flaszke, to ją wam zdradze.
Turyści wrócili do schroniska, kupili butelkę wódki i zanieśli ją bacy. On tłumaczy...
- Wkładam lusterko do wody, a kiedy pstrąg podpływa i zaczyna się przeglądać to ja go kamieniem i już jest mój...
- Ciekawe... A ile już tych pstrągów złowiliście?
- zadnygo ale za to mom pięć flaszek codnia
- Co tu robicie?
- Łowie pstrągi.
- Przecież nie macie wędki.
- Pstrągi łowi się na lusterko.
- W jaki sposób?
- To moja tajemnica. Ale jeśli dostane flaszke, to ją wam zdradze.
Turyści wrócili do schroniska, kupili butelkę wódki i zanieśli ją bacy. On tłumaczy...
- Wkładam lusterko do wody, a kiedy pstrąg podpływa i zaczyna się przeglądać to ja go kamieniem i już jest mój...
- Ciekawe... A ile już tych pstrągów złowiliście?
- zadnygo ale za to mom pięć flaszek codnia
środa, 21 listopada 2012
schronienie dla poddanych
Król Lew postanowił wybudować dla swoich poddanych schronienie, ale to wymagało szeregu zezwoleń. Tę sprawę trzeba załatwić w Urzędzie. Zwołał zwierzęta by wybrały przedstawiciela. Zadecydowano, by był to niedźwiedź, bo duży, silny i wzbudza respekt. Po kilku godzinach wraca niedźwiedź z urzędu. Zapytany co załatwił odpowiedział, że nic... Jak to nic! Ty taki wielki i nic?!
Wydelegowano więc lisa. Chytry, przebiegły i sprytu ma dużo. Wraca lis po kilku godzinach z niczym.
To może wiewiórkę, taka delikatna, ładna, szybka i zgrabna - mówi lew. Niestety wiewiórka też nic nie załatwiła...
Nie rezygnujmy z naszych marzeń, a może ktoś na ochotnika !! - zaproponował lew.
Zgłosił się osioł. Wszyscy pękali ze śmiechu, ale osioł się uparł i poszedł. Po dwóch godzinach wraca uradowany, z zezwoleniem w ręku. Ogólne zdziwienie. Wszystkim opadły szczęki...
Jak ty to załatwiłeś? - Pytają go wszyscy.
To łatwe, bo gdzie otworzyłem drzwi, to ktoś z rodziny...
Wydelegowano więc lisa. Chytry, przebiegły i sprytu ma dużo. Wraca lis po kilku godzinach z niczym.
To może wiewiórkę, taka delikatna, ładna, szybka i zgrabna - mówi lew. Niestety wiewiórka też nic nie załatwiła...
Nie rezygnujmy z naszych marzeń, a może ktoś na ochotnika !! - zaproponował lew.
Zgłosił się osioł. Wszyscy pękali ze śmiechu, ale osioł się uparł i poszedł. Po dwóch godzinach wraca uradowany, z zezwoleniem w ręku. Ogólne zdziwienie. Wszystkim opadły szczęki...
Jak ty to załatwiłeś? - Pytają go wszyscy.
To łatwe, bo gdzie otworzyłem drzwi, to ktoś z rodziny...
sobota, 27 października 2012
CBŚ
Oddział terenowy Centralnego Biura Śledczego Nowy Targ. Dzwoni telefon:
- Centralne Biuro Śledcze, słucham...
- Kciołem podać, co Jontek Pipciuch Przepustnica chowie w stosie drzewa marychuanem.
- Dziękujemy za zgłoszenie, zajmiemy się tym.
Następnego dnia w obejściu Przepustnicy zjawia się grupa agentów CBŚ. Rozwalają stos drewna,
każdy klocek precyzyjnie rozszczepiają siekierką, ale narkotyków ani śladu. Po kilku godzinach,
wymamrotawszy niewyraźne przeprosiny, odjeżdżają. Stary Przepustnica patrzy w zadumie to na drogę, którą odjechali, to na stos drewna. Nagle słyszy telefon. Wzrusza ramionami, wchodzi do chałupy, odbiera.
- Hej Jontek! Stasek mówi. Byli u ciebie z Cebeesiu?
- Ano byli. Tela co pojechali.
- Drzewa ci narąbali?
- A narąbali.
- Syćkiego nojlepsego we dniu urodzin, hej!
- Centralne Biuro Śledcze, słucham...
- Kciołem podać, co Jontek Pipciuch Przepustnica chowie w stosie drzewa marychuanem.
- Dziękujemy za zgłoszenie, zajmiemy się tym.
Następnego dnia w obejściu Przepustnicy zjawia się grupa agentów CBŚ. Rozwalają stos drewna,
każdy klocek precyzyjnie rozszczepiają siekierką, ale narkotyków ani śladu. Po kilku godzinach,
wymamrotawszy niewyraźne przeprosiny, odjeżdżają. Stary Przepustnica patrzy w zadumie to na drogę, którą odjechali, to na stos drewna. Nagle słyszy telefon. Wzrusza ramionami, wchodzi do chałupy, odbiera.
- Hej Jontek! Stasek mówi. Byli u ciebie z Cebeesiu?
- Ano byli. Tela co pojechali.
- Drzewa ci narąbali?
- A narąbali.
- Syćkiego nojlepsego we dniu urodzin, hej!
piątek, 19 października 2012
brama jako symbol więzi
Komisja Europejska postanowiła wybudować bramę w trzecie tysiąclecie jako symbol coraz ściślejszych więzi łączących państwa członkowskie. Wyłoniono podkomisję do przeprowadzenia przetargu, która ów przetarg ogłosiła. Do wykonania bramy zgłosiło się trzech oferentów: Turek, Niemiec i Polak.
Pierwszy ofertę przedstawił Turek: brama solidna, projekt kompletny - wszystko w porządku - koszt: 6000 euro.
Drugi był Niemiec: projekt w zasadzie nie odbiegał od projektu Turka, podobne wykonanie, cena: 10.000 euro. Komisja pyta:
- Czemu aż 10.000!?
Niemiec na to:
- Solidny niemiecki projekt, solidne niemieckie materiały solidne niemieckie wykonanie, a to kosztuje.
Ostatni był Polak, który przedstawił projekt bardzo podobny, wręcz identyczny do projektów Turka i Niemca, ale cena wynosiła 56.000 euro. Tu komisja o mało nie spadła z krzeseł, ale pytają czemu tak astronomicznie wysoka kwota, na co Polak:
- 25.000 euro dla mnie, 25.000 dla Szanownej Komisji za trud włożony w przeprowadzenie przetargu i skuteczne jego rozstrzygnięcie, a 6.000 dla Turka, bo ktoś te bramę musi postawić
Pierwszy ofertę przedstawił Turek: brama solidna, projekt kompletny - wszystko w porządku - koszt: 6000 euro.
Drugi był Niemiec: projekt w zasadzie nie odbiegał od projektu Turka, podobne wykonanie, cena: 10.000 euro. Komisja pyta:
- Czemu aż 10.000!?
Niemiec na to:
- Solidny niemiecki projekt, solidne niemieckie materiały solidne niemieckie wykonanie, a to kosztuje.
Ostatni był Polak, który przedstawił projekt bardzo podobny, wręcz identyczny do projektów Turka i Niemca, ale cena wynosiła 56.000 euro. Tu komisja o mało nie spadła z krzeseł, ale pytają czemu tak astronomicznie wysoka kwota, na co Polak:
- 25.000 euro dla mnie, 25.000 dla Szanownej Komisji za trud włożony w przeprowadzenie przetargu i skuteczne jego rozstrzygnięcie, a 6.000 dla Turka, bo ktoś te bramę musi postawić
środa, 22 sierpnia 2012
Wywiad
Nastolatka odpowiada na pytania reportera w ankiecie ulicznej:
- Jak wyobrażasz sobie piękną śmierć ?
- Tak jak umarł mój dziadek.
- A jak umarł twój dziadek ?
- Zasnął ... i się już nie obudził.
- A w jaki sposób byś nie chciała umrzeć?
- No, tak jak przyjaciele mojego dziadka.
- A jak oni zmarli ?
- Jechali tym samym samochodem, którym kierował mój dziadek.
- Jak wyobrażasz sobie piękną śmierć ?
- Tak jak umarł mój dziadek.
- A jak umarł twój dziadek ?
- Zasnął ... i się już nie obudził.
- A w jaki sposób byś nie chciała umrzeć?
- No, tak jak przyjaciele mojego dziadka.
- A jak oni zmarli ?
- Jechali tym samym samochodem, którym kierował mój dziadek.
niedziela, 22 lipca 2012
Na targu
Dzwoni Żyd do swojego przyjaciela:
- Mosze, ile to jest 2x2?
Mosze zamyślił się i pyta:
- A kupujesz czy sprzedajesz?
- Mosze, ile to jest 2x2?
Mosze zamyślił się i pyta:
- A kupujesz czy sprzedajesz?
sobota, 30 czerwca 2012
narzeczona
Koleś postanowił się żenić, idzie rozmawiać ze swoja matką:
- Mamo, zakochałem się i będę się żenił, ona też mnie kocha i będzie nam wspaniale.
- Ech, no dobrze, ale muszę ją poznać.
- To ja ją przyprowadzę, ale przyprowadzę też dwie inne koleżanki a ty zgadniesz, która jest moją wybranką.
Następnego dnia typ przyprowadza trzy laski. Dziewczyny siadają na kanapie, naprzeciw nich staje mama kolesia, przypatruje się chwilkę i mówi:
- To ta ruda pośrodku.
- Dokładnie. Skąd wiedziałaś?
- Bo już mnie denerwuje!
- Mamo, zakochałem się i będę się żenił, ona też mnie kocha i będzie nam wspaniale.
- Ech, no dobrze, ale muszę ją poznać.
- To ja ją przyprowadzę, ale przyprowadzę też dwie inne koleżanki a ty zgadniesz, która jest moją wybranką.
Następnego dnia typ przyprowadza trzy laski. Dziewczyny siadają na kanapie, naprzeciw nich staje mama kolesia, przypatruje się chwilkę i mówi:
- To ta ruda pośrodku.
- Dokładnie. Skąd wiedziałaś?
- Bo już mnie denerwuje!
Subskrybuj:
Posty (Atom)