Sprawa w sądzie. Sędzia pyta oskarżonego górala:
- Zawód?
- Mechooptyk.
- Co?
- Mechooptyk!
- A co pan robi?
- Optykam chałupy mchem....
czwartek, 22 grudnia 2011
piątek, 9 grudnia 2011
Paralotniarz
Paralotniarz umawia się z kolegami na wyjazd na latanie. Wstaje rano, ubiera się, wychodzi z domu, a tam wicher, zawierucha, ulewa i ślady po przymrozku. Spogląda w niebo. Mruczy do siebie: "Nie, kurcze, daruje sobie dzisiaj". Wraca do domku. Rozbiera się cichutko i z ulga wsuwa pod kołdrę. Przytula się do śpiącej tyłem do niego żony. Żona pyta:
- To ty?
- To ja - odpowiedział paralotniarz.
- Zmarzłeś?
- Zmarzłem i zmokłem...
- No widzisz, a ten idiota pojechał łatać!
- To ty?
- To ja - odpowiedział paralotniarz.
- Zmarzłeś?
- Zmarzłem i zmokłem...
- No widzisz, a ten idiota pojechał łatać!
piątek, 2 grudnia 2011
Wiatry górskie
Idzie baca przez połoniny i widzi jak turysta robi pompki dla zdrowia. Stanął i kiwa głową z podziwem i mówi:
- Różne ja wiatry widziałem, ale żeby babe spod chłopa wywiało...?
- Różne ja wiatry widziałem, ale żeby babe spod chłopa wywiało...?
Żony i kochanki
Facet spędza popołudnie u kochanki. Niespodziewanie do domu wraca jej mąż. Kobieta szybko bierze worek ze śmieciami, daje stojącemu w drzwiach mężowi i mówi:
- Kochanie, proszę Cię wynieś śmieci.
Kochanek w tym czasie wymknął się niepostrzeżenie i idąc, w drodze do domu myśli o swojej kochance w samych superlatywach: "Ależ ta moja kochanka jest inteligentna, sprytna, jak to świetnie wymyśliła".
Wchodzi do domu, a tu żona daje mu worek ze śmieciami i mówi:
- Kochanie, proszę Cię wynieś śmieci.
Facet nic nie mówiąc bierze worek, idzie w kierunku śmietnika i mruczy do siebie pod nosem:
- K*a mać, cały dzień w domu siedzi i nie może nawet śmieci wywalić
- w pierwszym działa na nerwy ojcu,
- w drugim mężowi,
- w trzecim zięciowi.
- Kochanie, proszę Cię wynieś śmieci.
Kochanek w tym czasie wymknął się niepostrzeżenie i idąc, w drodze do domu myśli o swojej kochance w samych superlatywach: "Ależ ta moja kochanka jest inteligentna, sprytna, jak to świetnie wymyśliła".
Wchodzi do domu, a tu żona daje mu worek ze śmieciami i mówi:
- Kochanie, proszę Cię wynieś śmieci.
Facet nic nie mówiąc bierze worek, idzie w kierunku śmietnika i mruczy do siebie pod nosem:
- K*a mać, cały dzień w domu siedzi i nie może nawet śmieci wywalić
-------
Kobieta ma w życiu trzy okresy:- w pierwszym działa na nerwy ojcu,
- w drugim mężowi,
- w trzecim zięciowi.
środa, 30 listopada 2011
Baca i wypadek
Był wypadek w górach, rozbił się maluch o drzewo. Zebrało się dużo widowni, wreszcie przyjechała policja. Wypytują każdego z widzów czy widział jak to się stało. Nikt nic nie widział, aż jeden z nich zaproponował że zapewne Baca coś widział. Podchodzą więc policjanci do Bacy i pytają się:
- Baco, widzieliście ten wypadek?
- Ano widziołem.
- Powiecie nam jak to się stało.
- Ano widzicie panowie to drzewo.
- Widzimy
- A oni nie widzieli.
- Baco, widzieliście ten wypadek?
- Ano widziołem.
- Powiecie nam jak to się stało.
- Ano widzicie panowie to drzewo.
- Widzimy
- A oni nie widzieli.
piątek, 25 listopada 2011
W Pakistanie
Małżeństwo było na wakacjach w Pakistanie. Poszli na targ, aby kupić kilka pamiątek, które mogliby wręczyć znajomym. Zaszli w dziwną uliczkę, gdzie był tylko jeden mały sklepik z sandałami. Już mieli zawrócić, gdy ze sklepu dobiegł ich głos:
- Hej, wy! Zagraniczni! Wejdźcie do mojego sklepiku!
Weszli do środka. Tam w ukłonach przywitał ich mały człowieczek i powiedział:
- Mam dla was specjalne sandały, które mają magiczną moc. Sprawiają, że jesteś tak dziki w łóżku, jak spragniony wielbłąd na pustyni.
Żona natychmiast zapragnęła kupić te sandały, jednak maż zrobił się bardzo sceptyczny.
Uważał, że nie potrzebuje takich sandałów, a poza tym nie wierzył w ich moc.
Zapytał więc sklepikarza:
- Jak to możliwe, że sandały mogą mieć tak wielką moc?
- Po prostu je przymierz. Sandały ci to udowodnią - odpowiedział sklepikarz.
Nie chciał ich przymierzać, ale po naleganiach żony, zgodził się. Ledwie wsunął swoje stopy w sandały, natychmiast poczuł silne podniecenie. W oczach pojawił mu się błysk pożądania i poczuł coś czego nie czuł od lat - wielką i brutalną potęgę seksu. W mgnieniu oka złapał sklepikarza, brutalnie zmusił go do skłonu, oparł o stolik, ściągnął mu spodnie i zaczął sobie na nim używać. Sklepikarz zaczął krzyczeć tak przeraźliwie, jak jeszcze nikt nigdy nie krzyczał:
- Stój! Stój! Założyłeś lewy na prawy!
- Hej, wy! Zagraniczni! Wejdźcie do mojego sklepiku!
Weszli do środka. Tam w ukłonach przywitał ich mały człowieczek i powiedział:
- Mam dla was specjalne sandały, które mają magiczną moc. Sprawiają, że jesteś tak dziki w łóżku, jak spragniony wielbłąd na pustyni.
Żona natychmiast zapragnęła kupić te sandały, jednak maż zrobił się bardzo sceptyczny.
Uważał, że nie potrzebuje takich sandałów, a poza tym nie wierzył w ich moc.
Zapytał więc sklepikarza:
- Jak to możliwe, że sandały mogą mieć tak wielką moc?
- Po prostu je przymierz. Sandały ci to udowodnią - odpowiedział sklepikarz.
Nie chciał ich przymierzać, ale po naleganiach żony, zgodził się. Ledwie wsunął swoje stopy w sandały, natychmiast poczuł silne podniecenie. W oczach pojawił mu się błysk pożądania i poczuł coś czego nie czuł od lat - wielką i brutalną potęgę seksu. W mgnieniu oka złapał sklepikarza, brutalnie zmusił go do skłonu, oparł o stolik, ściągnął mu spodnie i zaczął sobie na nim używać. Sklepikarz zaczął krzyczeć tak przeraźliwie, jak jeszcze nikt nigdy nie krzyczał:
- Stój! Stój! Założyłeś lewy na prawy!
środa, 23 listopada 2011
Choroba królewska
Na zamku króla żył pewien dworzanin. Od lat ogarnięty był obsesją popieszczenia języczkiem ślicznych piersi Królowej. Tylko świadomość kary śmierci połączonej z kastrowaniem powstrzymywała go przed zaspokojeniem swoich żądz. Pewnego razu dworzanin zdradził swoje rozterki nadwornemu medykowi. Medyk zaproponował pewne wyjście z sytuacji, więc panowie zawarli dżentelmeński układ. Medyk miał użyć swoich wpływów oraz magicznych ziół, aby umożliwić spełnienie marzeń dworzanina, za co ten zobowiązał się zapłacić tysiąc dukatów w złocie.
Następnego dnia, medyk jak zwykle przygotował leczniczą kąpiel dla Królowej. Korzystając z chwili królewskiej nieuwagi, wsypał do staniczka szczyptę białego proszku wywołującego uporczywe swędzenie. Kiedy tylko Królowa się ubrała, proszek natychmiast zaczął działać. Nie pomagały żadne maści, swędzenie wciąż narastało na sile. Doszło nawet do obrazy kilku posłów obcych mocarstw. Nieprzystojne drapanie się po biuście odbierało Królowej cały majestat. Król w końcu posłał po medyka. Medyk rzecz obadał dokładnie, a jakże, po czym stwierdził, że tylko specjalny enzym występujący w ślinie, dozowany przez cztery godziny, może wyleczyć uczulenie. Na zamku jest pewien dworzanin, a testy wykazały, że jego ślina może być całkiem dobrym lekarstwem. Król natychmiast posłał po dworzanina... Zobowiązany kontraktem medyk, dał dworzaninowi garść antidotum, które ten szybko włożył do ust i udał się do apartamentów Królowej. Przez bite cztery godziny dworzanin używał sobie za wszystkie lata. Kiedy czas minął, dworzanin był kompletnie wyczerpany, a także wyleczony ze swojej obsesji.
Następnego dnia medyk spotkawszy dworzanina na zamkowym dziedzińcu, zgodnie z umową zażądał tysiąca złotych dukatów. Zaspokojony już dworzanin zaczął się wykręcać od zapłaty, wymawiając się niewielkim wysiłkiem ze strony medyka. Mocno zniesmaczony medyk udał się do swojej komnaty, gdzie przygotował następną porcję swędzącego proszku.
Rankiem medyk udał się do apartamentów Króla, gdzie wsypał proszek w świeżo wyprane królewskie gacie.
W południe... Król posłał po dworzanina...
Następnego dnia, medyk jak zwykle przygotował leczniczą kąpiel dla Królowej. Korzystając z chwili królewskiej nieuwagi, wsypał do staniczka szczyptę białego proszku wywołującego uporczywe swędzenie. Kiedy tylko Królowa się ubrała, proszek natychmiast zaczął działać. Nie pomagały żadne maści, swędzenie wciąż narastało na sile. Doszło nawet do obrazy kilku posłów obcych mocarstw. Nieprzystojne drapanie się po biuście odbierało Królowej cały majestat. Król w końcu posłał po medyka. Medyk rzecz obadał dokładnie, a jakże, po czym stwierdził, że tylko specjalny enzym występujący w ślinie, dozowany przez cztery godziny, może wyleczyć uczulenie. Na zamku jest pewien dworzanin, a testy wykazały, że jego ślina może być całkiem dobrym lekarstwem. Król natychmiast posłał po dworzanina... Zobowiązany kontraktem medyk, dał dworzaninowi garść antidotum, które ten szybko włożył do ust i udał się do apartamentów Królowej. Przez bite cztery godziny dworzanin używał sobie za wszystkie lata. Kiedy czas minął, dworzanin był kompletnie wyczerpany, a także wyleczony ze swojej obsesji.
Następnego dnia medyk spotkawszy dworzanina na zamkowym dziedzińcu, zgodnie z umową zażądał tysiąca złotych dukatów. Zaspokojony już dworzanin zaczął się wykręcać od zapłaty, wymawiając się niewielkim wysiłkiem ze strony medyka. Mocno zniesmaczony medyk udał się do swojej komnaty, gdzie przygotował następną porcję swędzącego proszku.
Rankiem medyk udał się do apartamentów Króla, gdzie wsypał proszek w świeżo wyprane królewskie gacie.
W południe... Król posłał po dworzanina...
poniedziałek, 21 listopada 2011
Czysty teren
Dzieciak wyszedł z tatą na spacer. Nagle kłania się jakiemuś obcemu mężczyźnie.
- Kto to jest? - pyta zdumiony ojciec.
- To pan z zakładu oczyszczania. Zawsze jak wychodzisz do pracy, dzwoni do drzwi i pyta mamy, czy teren jest już czysty
- Kto to jest? - pyta zdumiony ojciec.
- To pan z zakładu oczyszczania. Zawsze jak wychodzisz do pracy, dzwoni do drzwi i pyta mamy, czy teren jest już czysty
środa, 9 listopada 2011
Policja i paralotnia
Idzie dwóch policjantów, nagle jeden zauważa człowieka lecącego na paralotni.
- Zobacz jaki ptak!!!
- A jaki drapieżny, wczoraj trzy razy do niego strzelałem zanim człowieka wypuścił.
- Zobacz jaki ptak!!!
- A jaki drapieżny, wczoraj trzy razy do niego strzelałem zanim człowieka wypuścił.
środa, 12 października 2011
Kampania wyborcza
Wpływowy poseł umiera na ciężką chorobę. Jego dusza trafia do Nieba i wita go Święty Piotr:
- Witaj w Niebie. Zanim tu zamieszkasz, musimy rozwiązać tylko jeden problem. Mamy to pewne zasady i nie jestem pewien, co z tobą zrobić.
- Jak to co - wpuśćcie mnie - mówi poseł.
- Cóż, chciałbym, ale mamy polecenia z samej góry. Zrobimy tak - spędzisz jeden dzień w Piekle i jeden dzień w Niebie. Potem możesz sobie wybrać, gdzie chcesz spędzić wieczność.
- Serio, ja już wiem - chcę trafić do Nieba - mówi poseł.
- Wybacz, ale mamy swoje zasady
Po tych słowach, Święty Piotr odprowadza go do windy i poseł zjeżdża w dół, dół, dół wprost do Piekła. Drzwi otwierają się i poseł jest pośrodku pełnego zieleni pola golfowego. W tle jest restauracja, a przed nią stoją wszyscy jego przyjaciele oraz inni politycy, którzy pracowali z nim. Wszyscy są szczęśliwi i świetnie się bawią. Podbiegają do posła i witają go, ściskają oraz wspominają stare dobre czasy, gdy bogacili się kosztem zwykłych ludzi. Potem grają w golfa a następnie jedzą kolację z kawiorem i czerwonym winem. Jest także Szatan który jest naprawdę fajnym i sympatycznym gościem - świetnie się bawi i tryska humorem opowiadając dowcipy. Poseł bawi się tak doskonale, że nim się zorientuje, minie jego czas. Wszyscy ściskają go i machają na pożegnanie, gdy winda rusza w górę. Winda jedzie, jedzie i jedzie - aż drzwi się otwierają w Niebie, gdzie czeka na niego Święty Piotr.
- Czas odwiedzić Niebo.
I tak mijają 24 godziny, w których mąż stanu spędza czas z duszyczkami na skakaniu z chmurki na chmurkę, graniu na harfach i śpiewaniu. Bawią się całkiem nieźle i nim się zorientuje, doba mija i powraca Święty Piotr.
- Cóż - spędziłeś jeden dzień w Piekle i jeden dzień w Niebie. Wybierz zatem swój los.
Poseł myśli chwilkę i odpowiada:
- Cóż, nigdy nie myślałem, że to powiem. To znaczy - w Niebie jest naprawdę cudownie, ale myślę, że lepiej mi będzie w Piekle.
Tak więc Święty Piotr odprowadza go do windy i poseł jedzie w dół, dół, dół... - wprost do Piekła. Otwierają się drzwi i poseł jest pośrodku pustyni pokrytej śmieciami i odpadkami. Widzi wszystkich swoich przyjaciół ubranych w szmaty, zbierających śmieci do czarnych, plastikowych toreb. Nagle podchodzi do posła Szatan i klepie go po ramieniu.
- Nie rozumiem! - mówi parlamentarzysta - Jeszcze wczoraj było tu pole golfowe, restauracja, jedliśmy kawior, tańczyliśmy i bawiliśmy się świetnie. Teraz jest tu tylko pustynia pełna śmieci, a moi przyjaciele wyglądają strasznie!
Szatan spogląda na posła, uśmiecha się i mówi:
Wczoraj mieliśmy kampanię wyborczą! A dziś na nas zagłosowałeś. Już jest po wyborach
- Witaj w Niebie. Zanim tu zamieszkasz, musimy rozwiązać tylko jeden problem. Mamy to pewne zasady i nie jestem pewien, co z tobą zrobić.
- Jak to co - wpuśćcie mnie - mówi poseł.
- Cóż, chciałbym, ale mamy polecenia z samej góry. Zrobimy tak - spędzisz jeden dzień w Piekle i jeden dzień w Niebie. Potem możesz sobie wybrać, gdzie chcesz spędzić wieczność.
- Serio, ja już wiem - chcę trafić do Nieba - mówi poseł.
- Wybacz, ale mamy swoje zasady
Po tych słowach, Święty Piotr odprowadza go do windy i poseł zjeżdża w dół, dół, dół wprost do Piekła. Drzwi otwierają się i poseł jest pośrodku pełnego zieleni pola golfowego. W tle jest restauracja, a przed nią stoją wszyscy jego przyjaciele oraz inni politycy, którzy pracowali z nim. Wszyscy są szczęśliwi i świetnie się bawią. Podbiegają do posła i witają go, ściskają oraz wspominają stare dobre czasy, gdy bogacili się kosztem zwykłych ludzi. Potem grają w golfa a następnie jedzą kolację z kawiorem i czerwonym winem. Jest także Szatan który jest naprawdę fajnym i sympatycznym gościem - świetnie się bawi i tryska humorem opowiadając dowcipy. Poseł bawi się tak doskonale, że nim się zorientuje, minie jego czas. Wszyscy ściskają go i machają na pożegnanie, gdy winda rusza w górę. Winda jedzie, jedzie i jedzie - aż drzwi się otwierają w Niebie, gdzie czeka na niego Święty Piotr.
- Czas odwiedzić Niebo.
I tak mijają 24 godziny, w których mąż stanu spędza czas z duszyczkami na skakaniu z chmurki na chmurkę, graniu na harfach i śpiewaniu. Bawią się całkiem nieźle i nim się zorientuje, doba mija i powraca Święty Piotr.
- Cóż - spędziłeś jeden dzień w Piekle i jeden dzień w Niebie. Wybierz zatem swój los.
Poseł myśli chwilkę i odpowiada:
- Cóż, nigdy nie myślałem, że to powiem. To znaczy - w Niebie jest naprawdę cudownie, ale myślę, że lepiej mi będzie w Piekle.
Tak więc Święty Piotr odprowadza go do windy i poseł jedzie w dół, dół, dół... - wprost do Piekła. Otwierają się drzwi i poseł jest pośrodku pustyni pokrytej śmieciami i odpadkami. Widzi wszystkich swoich przyjaciół ubranych w szmaty, zbierających śmieci do czarnych, plastikowych toreb. Nagle podchodzi do posła Szatan i klepie go po ramieniu.
- Nie rozumiem! - mówi parlamentarzysta - Jeszcze wczoraj było tu pole golfowe, restauracja, jedliśmy kawior, tańczyliśmy i bawiliśmy się świetnie. Teraz jest tu tylko pustynia pełna śmieci, a moi przyjaciele wyglądają strasznie!
Szatan spogląda na posła, uśmiecha się i mówi:
Wczoraj mieliśmy kampanię wyborczą! A dziś na nas zagłosowałeś. Już jest po wyborach
niedziela, 9 października 2011
Lotnisko a sól
Żona skarży się, że jej mąż pilot często ma problemy ze znalezieniem czegokolwiek w domu. Kiedyś zapytał, gdzie jest sól, na co rozdrażniona odpowiedziała:
- Jak to jest, że możesz z góry znaleźć miejsce lądowania, a nie potrafisz znaleźć soli we własnej kuchni?
- Lotniska nikt nie przesuwa
- Jak to jest, że możesz z góry znaleźć miejsce lądowania, a nie potrafisz znaleźć soli we własnej kuchni?
- Lotniska nikt nie przesuwa
piątek, 22 kwietnia 2011
Halny
Wyszedł baca wysikać się przed dom. Pochwili wraca cały mokry. Żona zdziwiona pyta:
- Co, leje?
- Nie, halny wieje...
- Co, leje?
- Nie, halny wieje...
czwartek, 20 stycznia 2011
Baca
Siedzi baca na przyzbie, podchodzi turysta:
- Co robicie baco?
- A tak sobie siedze i myśle.
- A to wy zawsze tak ?
- Nie, ino jak mam czas.
- A jak nie macie czasu ?
- To sobie tylko siedze.
- Co robicie baco?
- A tak sobie siedze i myśle.
- A to wy zawsze tak ?
- Nie, ino jak mam czas.
- A jak nie macie czasu ?
- To sobie tylko siedze.
środa, 19 stycznia 2011
Marsz Mendelssohna
Dlaczego jest pan antysemita?
- Dwa lata temu jeden żyd spieprzył mi całe życie!
- O żesz w mordę, który to?
- Mendelssohn.
- Dwa lata temu jeden żyd spieprzył mi całe życie!
- O żesz w mordę, który to?
- Mendelssohn.
wtorek, 18 stycznia 2011
Za zmywanie
Wraca żona po miesiącu z sanatorium wchodzi do domu, a tam syn przy nowiutkim komputerze.
- Skąd miałeś pieniądze na komputer?!
- Ze zmywania.
- Jak to ze zmywania?
- Tata dawał mi po 100 złotych, gdy chciał, żebym się zmył z chaty.
- Skąd miałeś pieniądze na komputer?!
- Ze zmywania.
- Jak to ze zmywania?
- Tata dawał mi po 100 złotych, gdy chciał, żebym się zmył z chaty.
poniedziałek, 17 stycznia 2011
Żona szczęśliwa
Rozmawia dwóch kumpli:
- Aby zadowolić żonę, rzuciłem picie, palenie i karty.
- No to na pewno jest szczęśliwa?
- A tam. Wściekła chodzi. Za każdym razem, jak gębe otworzy, dociera do niej, że nie ma się do czego przyczepić.
- Aby zadowolić żonę, rzuciłem picie, palenie i karty.
- No to na pewno jest szczęśliwa?
- A tam. Wściekła chodzi. Za każdym razem, jak gębe otworzy, dociera do niej, że nie ma się do czego przyczepić.
niedziela, 16 stycznia 2011
Taksówkarz
Jedzie kobieta taksówką, po dojechaniu na miejsce przeznaczenia mówi kierowcy, że nie ma pieniędzy. Kierowca spokojnie rusza, jedzie za miasto i zatrzymuje się na małej polance. Wysiada z samochodu, podchodzi do bagażnika i wyciąga wielki koc. Przestraszona kobieta mówi:
- Proszę pana, niech pan mi nic nie robi, ja mam męża i dzieci!
A kierowca spokojnie odpowiada:
- A ja 40 królików, ..... rwij trawę.
- Proszę pana, niech pan mi nic nie robi, ja mam męża i dzieci!
A kierowca spokojnie odpowiada:
- A ja 40 królików, ..... rwij trawę.
sobota, 15 stycznia 2011
imprezka
Wpada śledź do żołądka, rozgląda się, kładzie w kącie i zasypia.
Wpada ogórek do żołądka, rozgląda się, kładzie w kącie i zasypia.
Wpada wódka do żołądka, rozgląda się i krzyczy: Chłopaki! Na górze balanga!..... Wracamy
Wpada ogórek do żołądka, rozgląda się, kładzie w kącie i zasypia.
Wpada wódka do żołądka, rozgląda się i krzyczy: Chłopaki! Na górze balanga!..... Wracamy
piątek, 14 stycznia 2011
facet wchodzi do sex shopu
Przychodzi facet do sex shopu z zamiarem kupienia gumowej lalki.
- Chciałby pan mężczyznę czy kobietę?
- Kobietę poproszę.
- Czarną czy białą?
- Białą.
- Chrześcijankę czy Muzułmankę?
To pytanie zbiło faceta z tropu:
- A co to ma do rzeczy? Przecież to tylko gumowa lalka!
- Muzułmanki... czasem wybuchają
- Chciałby pan mężczyznę czy kobietę?
- Kobietę poproszę.
- Czarną czy białą?
- Białą.
- Chrześcijankę czy Muzułmankę?
To pytanie zbiło faceta z tropu:
- A co to ma do rzeczy? Przecież to tylko gumowa lalka!
- Muzułmanki... czasem wybuchają
czwartek, 13 stycznia 2011
sztuka konwersacji
Cywilizowany człowiek powie: Szanowny kolego, długo się nie widzieliśmy!
Polak skróci: Kopę lat, kurwa mać!
Cywilizowany człowiek powie: Ten Pan jest bardzo elegancki.
Polak skróci: Co za pedał !
Cywilizowany człowiek powie: Nie zauważył pan wszystkich aspektów umowy.
Polak skróci: Na gały Ci padło ?!
Cywilizowany człowiek powie : Pan raczy żartować...?
Polak skróci : Ochujałeś ?!
Cywilizowany człowiek powie : Nie, nie ma pan racji.
Polak skróci : Chuj ci w dupę !
Cywilizowany człowiek powie : Dane które posiadacie nie odpowiadają faktom.
Polak skróci : Nie pierdol !
Cywilizowany człowiek powie : Pana sekretarka jest bardzo sympatyczna.
Polak skróci : Posuwasz ją ?!
Cywilizowany człowiek powie : Smacznego !
Polak skróci : Udław się chuju !
Cywilizowany człowiek powie : Jaką funkcję pełni ten pan w firmie ?
Polak skróci : Co to za fiut ?
Cywilizowany człowiek powie : Chwilowo nie jesteśmy zainteresowani reklamą .
Polak skróci : Na chuj mi reklama ?!
Cywilizowany człowiek powie : Wydaje mi się, że nie musimy liczyć się z jego zdaniem.
Polak skróci : Pierdolić go !
Cywilizowany człowiek powie : Ten projekt jest łatwy do zrealizowania.
Polak skróci : Z palcem w dupie.
Cywilizowany człowiek powie : To jest niemożliwe !
Polak skróci : Ni chuja !
Cywilizowany człowiek powie : Chwilowo nasza firma nie prosperuje najlepiej.
Polak skróci : Siedzimy w gównie po uszy.
Cywilizowany człowiek powie : Ten pan jest bardzo ostrożnym rozmówcą
Polak skróci : Dyplomata jebany.
Cywilizowany człowiek powie : Rozwój sytuacji na rynku nie idzie w pomyślnym kierunku.
Polak skróci : Jest chujowo !
Cywilizowany człowiek powie : To wpływowi panowie.
Polak skróci : Same kutasy.
Cywilizowany człowiek powie : Ten pan nie ma znaczących kontaktów.
Polak skróci : Może mi skoczyć.
Cywilizowany człowiek powie : Dziękuję !
Dla Polaka ... : (Wyraz nie istnieje)
Polak skróci: Kopę lat, kurwa mać!
Cywilizowany człowiek powie: Ten Pan jest bardzo elegancki.
Polak skróci: Co za pedał !
Cywilizowany człowiek powie: Nie zauważył pan wszystkich aspektów umowy.
Polak skróci: Na gały Ci padło ?!
Cywilizowany człowiek powie : Pan raczy żartować...?
Polak skróci : Ochujałeś ?!
Cywilizowany człowiek powie : Nie, nie ma pan racji.
Polak skróci : Chuj ci w dupę !
Cywilizowany człowiek powie : Dane które posiadacie nie odpowiadają faktom.
Polak skróci : Nie pierdol !
Cywilizowany człowiek powie : Pana sekretarka jest bardzo sympatyczna.
Polak skróci : Posuwasz ją ?!
Cywilizowany człowiek powie : Smacznego !
Polak skróci : Udław się chuju !
Cywilizowany człowiek powie : Jaką funkcję pełni ten pan w firmie ?
Polak skróci : Co to za fiut ?
Cywilizowany człowiek powie : Chwilowo nie jesteśmy zainteresowani reklamą .
Polak skróci : Na chuj mi reklama ?!
Cywilizowany człowiek powie : Wydaje mi się, że nie musimy liczyć się z jego zdaniem.
Polak skróci : Pierdolić go !
Cywilizowany człowiek powie : Ten projekt jest łatwy do zrealizowania.
Polak skróci : Z palcem w dupie.
Cywilizowany człowiek powie : To jest niemożliwe !
Polak skróci : Ni chuja !
Cywilizowany człowiek powie : Chwilowo nasza firma nie prosperuje najlepiej.
Polak skróci : Siedzimy w gównie po uszy.
Cywilizowany człowiek powie : Ten pan jest bardzo ostrożnym rozmówcą
Polak skróci : Dyplomata jebany.
Cywilizowany człowiek powie : Rozwój sytuacji na rynku nie idzie w pomyślnym kierunku.
Polak skróci : Jest chujowo !
Cywilizowany człowiek powie : To wpływowi panowie.
Polak skróci : Same kutasy.
Cywilizowany człowiek powie : Ten pan nie ma znaczących kontaktów.
Polak skróci : Może mi skoczyć.
Cywilizowany człowiek powie : Dziękuję !
Dla Polaka ... : (Wyraz nie istnieje)
środa, 12 stycznia 2011
KRÓL LEW
Król Lew postanowił wybudować dla swoich poddanych schronienie, ale to wymagało szeregu zezwoleń. Tę sprawę trzeba załatwić w Urzędzie. Zwołał zwierzęta by wybrały przedstawiciela. Zadecydowano, by był to niedźwiedź, bo duży, silny i wzbudza respekt. Po kilku godzinach wraca niedźwiedź z urzędu. Zapytany - co załatwił - odpowiedział, że nic...
Jak to nic! Ty taki wielki i nic?
Wydelegowano więc lisa. Chytry, przebiegły i sprytu ma dużo. Wraca lis po kilku godzinach.
To może wiewiórkę, taka delikatna, ładna, szybka i zgrabna - mówi lew
Niestety wiewiórka też nic nie załatwiła...
Nie rezygnujmy z naszych marzeń, a może ktoś na ochotnika !! - Zaproponował
Zgłosił się osioł. Wszyscy pękali ze śmiechu, ale osioł się uparł i poszedł. Po dwóch godzinach wraca uradowany z zezwoleniem w ręku. Ogólne zdziwienie. Wszystkim opadły szczęki...
Jak ty to załatwiłeś? - Pytają go wszyscy.
To łatwe, bo gdzie otworzyłem drzwi, to ktoś z rodziny...
Jak to nic! Ty taki wielki i nic?
Wydelegowano więc lisa. Chytry, przebiegły i sprytu ma dużo. Wraca lis po kilku godzinach.
To może wiewiórkę, taka delikatna, ładna, szybka i zgrabna - mówi lew
Niestety wiewiórka też nic nie załatwiła...
Nie rezygnujmy z naszych marzeń, a może ktoś na ochotnika !! - Zaproponował
Zgłosił się osioł. Wszyscy pękali ze śmiechu, ale osioł się uparł i poszedł. Po dwóch godzinach wraca uradowany z zezwoleniem w ręku. Ogólne zdziwienie. Wszystkim opadły szczęki...
Jak ty to załatwiłeś? - Pytają go wszyscy.
To łatwe, bo gdzie otworzyłem drzwi, to ktoś z rodziny...
wtorek, 11 stycznia 2011
Mąż wezwany do szpitala
Jego żona miała wypadek samochodowy. Zdenerwowany czeka na lekarza, wreszcie lekarz się pojawia ze współczującą miną.
- I co?! Co z nią?, panie doktorze?
- Cóż...Żyje. I to jest dobra wiadomość. Ale są i złe: Żona, niestety będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt: 25 tys. złotych.
- Oczywiście, oczywiście - na to mąż.
- Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje. Koszt ok. 5 tys. miesięcznie.
- Tak, tak... - kiwa głową mąż.
- Konieczny będzie pobyt w sanatorium, które zajmuje się tego typu urazami, plus ta rehabilitacja cały czas. NFZ nie refunduje... Koszt sanatorium - 10 tysięcy...
- Boże...
- Tak mi przykro...To nie koniec złych wiadomości. NFZ nie refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie, a to bardzo drogie leki..
- Ile? - blednie mąż.
- Miesięcznie 12 - 15 tysięcy złotych.
- Jezuu...
- Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się może pan dogadać. Myślę, że znajdzie pan kogoś za 10 zł za godzinę...
Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach. Nagle lekarz wybucha serdecznym śmiechem, klepie męża po ramieniu:
- Żartowałem! Żona nie żyje.
- I co?! Co z nią?, panie doktorze?
- Cóż...Żyje. I to jest dobra wiadomość. Ale są i złe: Żona, niestety będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt: 25 tys. złotych.
- Oczywiście, oczywiście - na to mąż.
- Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje. Koszt ok. 5 tys. miesięcznie.
- Tak, tak... - kiwa głową mąż.
- Konieczny będzie pobyt w sanatorium, które zajmuje się tego typu urazami, plus ta rehabilitacja cały czas. NFZ nie refunduje... Koszt sanatorium - 10 tysięcy...
- Boże...
- Tak mi przykro...To nie koniec złych wiadomości. NFZ nie refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie, a to bardzo drogie leki..
- Ile? - blednie mąż.
- Miesięcznie 12 - 15 tysięcy złotych.
- Jezuu...
- Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się może pan dogadać. Myślę, że znajdzie pan kogoś za 10 zł za godzinę...
Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach. Nagle lekarz wybucha serdecznym śmiechem, klepie męża po ramieniu:
- Żartowałem! Żona nie żyje.
poniedziałek, 10 stycznia 2011
POLITYKA dla dzieci
Syn pyta ojca: Tato co to jest właściwie POLITYKA?
Ojciec odpowiada: Zobacz, ja przynoszę pieniądze do domu, więc jestem KAPITALISTĄ; Twoja mama zarządza tymi pieniędzmi, więc jest RZĄDEM; Dziadek uważa, by wszystko było na swoim miejscu, więc jest ZWIĄZKIEM ZAWODOWYM; Nasza pokojówka jest KLASĄ ROBOTNICZĄ; a wszyscy mamy jeden cel, by się tobie lepiej wiodło. Ty jesteś LUDEM, a twój mały brat, który leży jeszcze w pieluchach, jest PRZYSZŁOŚCIĄ... zrozumiałeś synu?
Chłopiec zastanawia się i stwierdza, że musi się z tym wszystkim jeszcze przespać. W nocy się chłopiec obudził, bo jego młodszy brat narobił w pieluchy i darł się w niebogłosy. Ponieważ nie wiedział co ma zrobić, poszedł do pokoju swoich rodziców. W pokoju była tylko mama, ale spała tak mocno, że nie umiał jej dobudzić. Poszedł więc do pokoju pokojówki, gdzie się akurat ojciec z nią zabawiał, a dziadek podglądał ich przez okno. Wszyscy byli tak zajęci sobą, że się nawet nie zorientowali, że chłopiec był w pokoju. Więc postanowił znów pójść spać i zapomnieć o rzeczach, które widział. Następnego ranka pyta się ojciec syna, czy może własnymi słowami wyjaśnić co to jest ta polityka.
TAK odpowiedział syn:
• Kapitalizm wykorzystuje klasę robotniczą
• Związki zawodowe się temu przyglądają
• Podczas gdy rząd śpi
• Lud jest całkowicie ignorowany
• A przyszłość leży w gównie
Ojciec odpowiada: Zobacz, ja przynoszę pieniądze do domu, więc jestem KAPITALISTĄ; Twoja mama zarządza tymi pieniędzmi, więc jest RZĄDEM; Dziadek uważa, by wszystko było na swoim miejscu, więc jest ZWIĄZKIEM ZAWODOWYM; Nasza pokojówka jest KLASĄ ROBOTNICZĄ; a wszyscy mamy jeden cel, by się tobie lepiej wiodło. Ty jesteś LUDEM, a twój mały brat, który leży jeszcze w pieluchach, jest PRZYSZŁOŚCIĄ... zrozumiałeś synu?
Chłopiec zastanawia się i stwierdza, że musi się z tym wszystkim jeszcze przespać. W nocy się chłopiec obudził, bo jego młodszy brat narobił w pieluchy i darł się w niebogłosy. Ponieważ nie wiedział co ma zrobić, poszedł do pokoju swoich rodziców. W pokoju była tylko mama, ale spała tak mocno, że nie umiał jej dobudzić. Poszedł więc do pokoju pokojówki, gdzie się akurat ojciec z nią zabawiał, a dziadek podglądał ich przez okno. Wszyscy byli tak zajęci sobą, że się nawet nie zorientowali, że chłopiec był w pokoju. Więc postanowił znów pójść spać i zapomnieć o rzeczach, które widział. Następnego ranka pyta się ojciec syna, czy może własnymi słowami wyjaśnić co to jest ta polityka.
TAK odpowiedział syn:
• Kapitalizm wykorzystuje klasę robotniczą
• Związki zawodowe się temu przyglądają
• Podczas gdy rząd śpi
• Lud jest całkowicie ignorowany
• A przyszłość leży w gównie
niedziela, 9 stycznia 2011
Trzech oprychów
Przechodnia zaczepia trzech oprychów uzbrojonych w noże i żądają pieniędzy. Napadnięty, nie tracąc głowy, mówi:
- Lepiej uważajcie, znam judo, karate, kung fu... - gdy napastnicy uciekli, dodaje - ...i jeszcze parę innych japońskich słów.
- Lepiej uważajcie, znam judo, karate, kung fu... - gdy napastnicy uciekli, dodaje - ...i jeszcze parę innych japońskich słów.
sobota, 8 stycznia 2011
Chińczyk i Kung fu
Chiński młodzieniec z ubogiej rodziny wyjeżdża do europy na studia. Jego ojciec zamartwia się:
- Synu z czego będziesz tam żył?
- Nie martw się ojcze będę zarabiał ucząc Kung fu.
- Ależ ty przecież nie znasz Kung Fu!
- To nic oni o tym nie wiedzą
- Synu z czego będziesz tam żył?
- Nie martw się ojcze będę zarabiał ucząc Kung fu.
- Ależ ty przecież nie znasz Kung Fu!
- To nic oni o tym nie wiedzą
piątek, 7 stycznia 2011
Spowiedź
Staruszek u spowiedzi:
- Proszę księdza, w czasie wojny ukrywałem Żyda w piwnicy.
- To bardzo dobry uczynek!
- Ale proszę księdza, za każdy dzień musiał mi płacić 100 dolarów.
- Ryzykowałeś życiem, to nie grzech.
- Co za ulga - mówi staruszek, oddala się na parę kroków, jednak po chwili wraca i niepewnie pyta ...a może powinienem mu powiedzieć, że wojna się już skończyła?
- Proszę księdza, w czasie wojny ukrywałem Żyda w piwnicy.
- To bardzo dobry uczynek!
- Ale proszę księdza, za każdy dzień musiał mi płacić 100 dolarów.
- Ryzykowałeś życiem, to nie grzech.
- Co za ulga - mówi staruszek, oddala się na parę kroków, jednak po chwili wraca i niepewnie pyta ...a może powinienem mu powiedzieć, że wojna się już skończyła?
czwartek, 6 stycznia 2011
Party
Podchodzi kolega do kolegi i pyta:
- Zgadzasz się na seks grupowy?
- A kto bierze udział?
- Ja, Ty i Twoja żona!
- Nie, nie zgadzam się.
- OK, to Ciebie skreślam z listy.
- Zgadzasz się na seks grupowy?
- A kto bierze udział?
- Ja, Ty i Twoja żona!
- Nie, nie zgadzam się.
- OK, to Ciebie skreślam z listy.
środa, 5 stycznia 2011
Sekretarka
- Co pan taki smutny ostatnio, panie dyrektorze?
- A no bo sekretarkę zmieniłem
- I co? Niezbyt bystra, tak?
- Nie, właśnie całkiem mądra
- To może leniwa?
- Skąd! Bardzo pracowita!
- To może hmmm... ten... tego... nie chce....
- No coś pan! ........kilka razy dziennie!
- A może nie chce brać do...
- Jak to nie?! .....jak odkurzacz!
- No to o co chodzi?
- Aaa... bo kawę robi jakąś taką słaba...
- A no bo sekretarkę zmieniłem
- I co? Niezbyt bystra, tak?
- Nie, właśnie całkiem mądra
- To może leniwa?
- Skąd! Bardzo pracowita!
- To może hmmm... ten... tego... nie chce....
- No coś pan! ........kilka razy dziennie!
- A może nie chce brać do...
- Jak to nie?! .....jak odkurzacz!
- No to o co chodzi?
- Aaa... bo kawę robi jakąś taką słaba...
wtorek, 4 stycznia 2011
Armia czerwona
Niki Rżewskij przyszedł do laryngologa. A tam młoda pani doktor. Porucznik wyciąga przyrodzenie, okrutnie podrapane, pocięte nawet i kładzie na stół.
- Oszalał pan?! Z tym to do urologa!
- Chwilunia... Otóż co sobotę chodzę z kolegami do sauny. Pijemy sporo, jakieś dziewczynki...
- To nie do mnie - do wenerologa paszoł won!
- Chwilunia.... Jak już dużo się napijem, Wania Sokołow bierze tasak i wszyscy kładą przyrodzenia na stół. On wywija tasakiem nad głową i robi takie: "Uchuchachchaaaaa". Po czym tasakiem wali w stół - kto nie zdąży... Może sobie pani wyobrazić...
- Do psychiatry, a nie do laryngologa!
- Do pani, do pani... Problem bowiem w tym, że bardzo często nie słyszę tego "Uchuchachchaaaaa".
- Oszalał pan?! Z tym to do urologa!
- Chwilunia... Otóż co sobotę chodzę z kolegami do sauny. Pijemy sporo, jakieś dziewczynki...
- To nie do mnie - do wenerologa paszoł won!
- Chwilunia.... Jak już dużo się napijem, Wania Sokołow bierze tasak i wszyscy kładą przyrodzenia na stół. On wywija tasakiem nad głową i robi takie: "Uchuchachchaaaaa". Po czym tasakiem wali w stół - kto nie zdąży... Może sobie pani wyobrazić...
- Do psychiatry, a nie do laryngologa!
- Do pani, do pani... Problem bowiem w tym, że bardzo często nie słyszę tego "Uchuchachchaaaaa".
poniedziałek, 3 stycznia 2011
Stary zegar
Żona do męża: Wiesz, dziś, jak przechodziłam w przedpokoju, to zegar spadł tuż za mną.
Mąż: Zawsze się spóźniał...
Mąż: Zawsze się spóźniał...
niedziela, 2 stycznia 2011
Anglik w sklepie
Do eleganckiego sklepu perfumeryjnego w Londynie wchodzi klient. Sprzedawca podchodzi do niego i pyta uprzejmie:
Sprzedawca - Czego pan sobie życzy?
Klient - Chciałbym kupić mydło
S - Ależ proszę bardzo. Tu mamy świetne, wspaniałe mydełka. Pachną niezwykle, nie toną w wodzie, zawierają balsam, są półprzejrzyste...
K - Ile kosztuje to mydło?
S - Trzy funty.
K - Nie ma pan czegoś tańszego?
S - Oczywiście. Klient nasz pan. Tu mamy mydełko, też nie tonie, ślicznie pachnie, luksusowe...
K - Ile kosztuje?
S - Dwa i pół funta.
K - Jednak wolałbym coś tańszego
S - Ależ proszę bardzo. Klient nasz pan. Niech pan spocznie. Może trochę kawy? O, proszę bardzo (podaje kubek). Tutaj mamy bardzo dobre mydła toaletowe, pachnące,
we wszystkich kolorach.
K - Jak drogie?
S - Półtora funta.
K - A jeszcze coś tańszego?
S - Proszę bardzo. Może cygaro? Proszę (podsuwa pudełko cygar). Te mydełka dobrze się pienią, całkiem przyzwoicie pachną... Pół funta.
K - Za drogie
S - No cóż, mamy jeszcze coś na zapleczu (biegnie i przynosi podłużny kawałek szarego mydła).
K - Ile to kosztuje?
S - Dziesięć pensów.
K - Świetnie. Poproszę połowę kostki.
S - Proszę uprzejmie. Klient nasz pan. (znika na chwilę i przynosi dwa małe, eleganckie pakuneczki)
K - !? (zdumiony) ... ale ja prosiłem tylko połowę kostki.
S - Yes, o proszę uprzejmie, tu kawałek mydła (podaje jeden pakuneczek). A tu ... prezent od firmy.
K - Naprawdę? Jak miło! Dla mnie? A co to takiego? (bierze drugi pakuneczek)
S - Prezerwatywy ... żebyś się nie rozmnażał
Sprzedawca - Czego pan sobie życzy?
Klient - Chciałbym kupić mydło
S - Ależ proszę bardzo. Tu mamy świetne, wspaniałe mydełka. Pachną niezwykle, nie toną w wodzie, zawierają balsam, są półprzejrzyste...
K - Ile kosztuje to mydło?
S - Trzy funty.
K - Nie ma pan czegoś tańszego?
S - Oczywiście. Klient nasz pan. Tu mamy mydełko, też nie tonie, ślicznie pachnie, luksusowe...
K - Ile kosztuje?
S - Dwa i pół funta.
K - Jednak wolałbym coś tańszego
S - Ależ proszę bardzo. Klient nasz pan. Niech pan spocznie. Może trochę kawy? O, proszę bardzo (podaje kubek). Tutaj mamy bardzo dobre mydła toaletowe, pachnące,
we wszystkich kolorach.
K - Jak drogie?
S - Półtora funta.
K - A jeszcze coś tańszego?
S - Proszę bardzo. Może cygaro? Proszę (podsuwa pudełko cygar). Te mydełka dobrze się pienią, całkiem przyzwoicie pachną... Pół funta.
K - Za drogie
S - No cóż, mamy jeszcze coś na zapleczu (biegnie i przynosi podłużny kawałek szarego mydła).
K - Ile to kosztuje?
S - Dziesięć pensów.
K - Świetnie. Poproszę połowę kostki.
S - Proszę uprzejmie. Klient nasz pan. (znika na chwilę i przynosi dwa małe, eleganckie pakuneczki)
K - !? (zdumiony) ... ale ja prosiłem tylko połowę kostki.
S - Yes, o proszę uprzejmie, tu kawałek mydła (podaje jeden pakuneczek). A tu ... prezent od firmy.
K - Naprawdę? Jak miło! Dla mnie? A co to takiego? (bierze drugi pakuneczek)
S - Prezerwatywy ... żebyś się nie rozmnażał
sobota, 1 stycznia 2011
Chrzciny
Przychodzi facet do księdza:
- Księże proboszczu, ja mam taką nietypową prośbę. Chciałbym ochrzcić swojego kotka.
- Nie ma mowy! Bezrozumne i bezduszne stworzenie nie ma prawa do świętych sakramentów! Nie mogę dopuścić do takiej profanacji!
- Ale ja bardzo kocham swojego kotka i chciałbym, by dostąpił on zbawienia. Ja dobrze zapłacę. Jestem bardzo bogaty.
- Nie ma takich pieniędzy!
- Tak? Ale ja jestem gotów zapłacić... (i tu wymienił sumę).
Ksiądz zaniemówił. Pomilczał chwilę, jakby coś rozważając, wreszcie zrezygnowanym głosem powiedział:
- Oczekuję Pana wraz z pańskim kotkiem i rodzicami chrzestnymi w niedzielę o piętnastej.
W wyznaczonej porze wszystko odbyło się zgodnie z regułami. Kotek został ochrzczony, a czek zainkasowany. Po kilku tygodniach jednak wieść dotarła do biskupa. Ten, wściekły jak osa, wsiadł do mercedesa i sam, bez kierowcy, pognał do parafii owego księdza. Wpada na plebanię i już od progu wrzeszczy:
- Co ty, na Boga, wyrabiasz?! Koty chrzcisz? Przecież to grzech śmiertelny, nie mówiąc już o ośmieszeniu Kościoła!
- Ekscelencjo! Ja rozumiem. Tak, to jest grzech i ja biorę go na swoje sumienie. No ale... biznes to biznes... Proszę za mną.
Oprowadził biskupa po kościele, pokazując świeżo wyzłocony ołtarz, odnowione organy, marmurowe posadzki i boazerie z cennego drewna. Na plebani z dumą pochwalił się najnowocześniejszym sprzętem audio-video, luksusowym mercedesem w garażu, świetnej jakości (i ceny) meblami.
- Widzi ekscelencja? A pamięta ekscelencja może, ile przesłałem ostatnio do kurii?
- Pewnie! Sam kupiłem mercedesa za te pieniądze. Myślałem, że z rok je odkładałeś.
- A czy ekscelencja wie, że pogrzeby i śluby u mnie za darmo? Mam tyle kasy, że nie muszę brać od ludzi.
- Skąd?
- WŁAŚNIE ZA TEGO KOTKA!
- No to ile, do cholery, ten facet ci dał?
- Dał... (i tu ksiądz wymienił sumę).
Biskup zaniemówił. Milczał przez chwilę, jakby coś rozważając, wreszcie ściszonym głosem powiedział:
- Przygotuj kotka do komunii i bierzmowania!
- Księże proboszczu, ja mam taką nietypową prośbę. Chciałbym ochrzcić swojego kotka.
- Nie ma mowy! Bezrozumne i bezduszne stworzenie nie ma prawa do świętych sakramentów! Nie mogę dopuścić do takiej profanacji!
- Ale ja bardzo kocham swojego kotka i chciałbym, by dostąpił on zbawienia. Ja dobrze zapłacę. Jestem bardzo bogaty.
- Nie ma takich pieniędzy!
- Tak? Ale ja jestem gotów zapłacić... (i tu wymienił sumę).
Ksiądz zaniemówił. Pomilczał chwilę, jakby coś rozważając, wreszcie zrezygnowanym głosem powiedział:
- Oczekuję Pana wraz z pańskim kotkiem i rodzicami chrzestnymi w niedzielę o piętnastej.
W wyznaczonej porze wszystko odbyło się zgodnie z regułami. Kotek został ochrzczony, a czek zainkasowany. Po kilku tygodniach jednak wieść dotarła do biskupa. Ten, wściekły jak osa, wsiadł do mercedesa i sam, bez kierowcy, pognał do parafii owego księdza. Wpada na plebanię i już od progu wrzeszczy:
- Co ty, na Boga, wyrabiasz?! Koty chrzcisz? Przecież to grzech śmiertelny, nie mówiąc już o ośmieszeniu Kościoła!
- Ekscelencjo! Ja rozumiem. Tak, to jest grzech i ja biorę go na swoje sumienie. No ale... biznes to biznes... Proszę za mną.
Oprowadził biskupa po kościele, pokazując świeżo wyzłocony ołtarz, odnowione organy, marmurowe posadzki i boazerie z cennego drewna. Na plebani z dumą pochwalił się najnowocześniejszym sprzętem audio-video, luksusowym mercedesem w garażu, świetnej jakości (i ceny) meblami.
- Widzi ekscelencja? A pamięta ekscelencja może, ile przesłałem ostatnio do kurii?
- Pewnie! Sam kupiłem mercedesa za te pieniądze. Myślałem, że z rok je odkładałeś.
- A czy ekscelencja wie, że pogrzeby i śluby u mnie za darmo? Mam tyle kasy, że nie muszę brać od ludzi.
- Skąd?
- WŁAŚNIE ZA TEGO KOTKA!
- No to ile, do cholery, ten facet ci dał?
- Dał... (i tu ksiądz wymienił sumę).
Biskup zaniemówił. Milczał przez chwilę, jakby coś rozważając, wreszcie ściszonym głosem powiedział:
- Przygotuj kotka do komunii i bierzmowania!
Subskrybuj:
Posty (Atom)