Darmowe.Audio.BOOKI

czwartek, 20 stycznia 2011

Baca

Siedzi baca na przyzbie, podchodzi turysta:
- Co robicie baco?
- A tak sobie siedze i myśle.
- A to wy zawsze tak ?
- Nie, ino jak mam czas.
- A jak nie macie czasu ?
- To sobie tylko siedze.

środa, 19 stycznia 2011

Marsz Mendelssohna

Dlaczego jest pan antysemita?
- Dwa lata temu jeden żyd spieprzył mi całe życie!
- O żesz w mordę, który to?
- Mendelssohn.

wtorek, 18 stycznia 2011

Za zmywanie

Wraca żona po miesiącu z sanatorium wchodzi do domu, a tam syn przy nowiutkim komputerze.
- Skąd miałeś pieniądze na komputer?!
- Ze zmywania.
- Jak to ze zmywania?
- Tata dawał mi po 100 złotych, gdy chciał, żebym się zmył z chaty.

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Żona szczęśliwa

Rozmawia dwóch kumpli:
- Aby zadowolić żonę, rzuciłem picie, palenie i karty.
- No to na pewno jest szczęśliwa?
- A tam. Wściekła chodzi. Za każdym razem, jak gębe otworzy, dociera do niej, że nie ma się do czego przyczepić.

niedziela, 16 stycznia 2011

Taksówkarz

Jedzie kobieta taksówką, po dojechaniu na miejsce przeznaczenia mówi kierowcy, że nie ma pieniędzy. Kierowca spokojnie rusza, jedzie za miasto i zatrzymuje się na małej polance. Wysiada z samochodu, podchodzi do bagażnika i wyciąga wielki koc. Przestraszona kobieta mówi:
- Proszę pana, niech pan mi nic nie robi, ja mam męża i dzieci!
A kierowca spokojnie odpowiada:
- A ja 40 królików, ..... rwij trawę.

sobota, 15 stycznia 2011

imprezka

Wpada śledź do żołądka, rozgląda się, kładzie w kącie i zasypia.
Wpada ogórek do żołądka, rozgląda się, kładzie w kącie i zasypia.
Wpada wódka do żołądka, rozgląda się i krzyczy: Chłopaki! Na górze balanga!..... Wracamy

piątek, 14 stycznia 2011

facet wchodzi do sex shopu

Przychodzi facet do sex shopu z zamiarem kupienia gumowej lalki.
- Chciałby pan mężczyznę czy kobietę?
- Kobietę poproszę.
- Czarną czy białą?
- Białą.
- Chrześcijankę czy Muzułmankę?
To pytanie zbiło faceta z tropu:
- A co to ma do rzeczy? Przecież to tylko gumowa lalka!
- Muzułmanki... czasem wybuchają

czwartek, 13 stycznia 2011

sztuka konwersacji

Cywilizowany człowiek powie: Szanowny kolego, długo się nie widzieliśmy!
Polak skróci: Kopę lat, kurwa mać!

Cywilizowany człowiek powie: Ten Pan jest bardzo elegancki.
Polak skróci: Co za pedał !

Cywilizowany człowiek powie: Nie zauważył pan wszystkich aspektów umowy.
Polak skróci: Na gały Ci padło ?!

Cywilizowany człowiek powie : Pan raczy żartować...?
Polak skróci : Ochujałeś ?!

Cywilizowany człowiek powie : Nie, nie ma pan racji.
Polak skróci : Chuj ci w dupę !

Cywilizowany człowiek powie : Dane które posiadacie nie odpowiadają faktom.
Polak skróci : Nie pierdol !

Cywilizowany człowiek powie : Pana sekretarka jest bardzo sympatyczna.
Polak skróci : Posuwasz ją ?!

Cywilizowany człowiek powie : Smacznego !
Polak skróci : Udław się chuju !

Cywilizowany człowiek powie : Jaką funkcję pełni ten pan w firmie ?
Polak skróci : Co to za fiut ?

Cywilizowany człowiek powie : Chwilowo nie jesteśmy zainteresowani reklamą .
Polak skróci : Na chuj mi reklama ?!

Cywilizowany człowiek powie : Wydaje mi się, że nie musimy liczyć się z jego zdaniem.
Polak skróci : Pierdolić go !

Cywilizowany człowiek powie : Ten projekt jest łatwy do zrealizowania.
Polak skróci : Z palcem w dupie.

Cywilizowany człowiek powie : To jest niemożliwe !
Polak skróci : Ni chuja !

Cywilizowany człowiek powie : Chwilowo nasza firma nie prosperuje najlepiej.
Polak skróci : Siedzimy w gównie po uszy.

Cywilizowany człowiek powie : Ten pan jest bardzo ostrożnym rozmówcą
Polak skróci : Dyplomata jebany.

Cywilizowany człowiek powie : Rozwój sytuacji na rynku nie idzie w pomyślnym kierunku.
Polak skróci : Jest chujowo !

Cywilizowany człowiek powie : To wpływowi panowie.
Polak skróci : Same kutasy.

Cywilizowany człowiek powie : Ten pan nie ma znaczących kontaktów.
Polak skróci : Może mi skoczyć.

Cywilizowany człowiek powie : Dziękuję !
Dla Polaka ... : (Wyraz nie istnieje)

środa, 12 stycznia 2011

KRÓL LEW

Król Lew postanowił wybudować dla swoich poddanych schronienie, ale to wymagało szeregu zezwoleń. Tę sprawę trzeba załatwić w Urzędzie. Zwołał zwierzęta by wybrały przedstawiciela. Zadecydowano, by był to niedźwiedź, bo duży, silny i wzbudza respekt. Po kilku godzinach wraca niedźwiedź z urzędu. Zapytany - co załatwił - odpowiedział, że nic...
Jak to nic! Ty taki wielki i nic?
Wydelegowano więc lisa. Chytry, przebiegły i sprytu ma dużo. Wraca lis po kilku godzinach.
To może wiewiórkę, taka delikatna, ładna, szybka i zgrabna - mówi lew
Niestety wiewiórka też nic nie załatwiła...
Nie rezygnujmy z naszych marzeń, a może ktoś na ochotnika !! - Zaproponował
Zgłosił się osioł. Wszyscy pękali ze śmiechu, ale osioł się uparł i poszedł. Po dwóch godzinach wraca uradowany z zezwoleniem w ręku. Ogólne zdziwienie. Wszystkim opadły szczęki...
Jak ty to załatwiłeś? - Pytają go wszyscy.
To łatwe, bo gdzie otworzyłem drzwi, to ktoś z rodziny...

wtorek, 11 stycznia 2011

Mąż wezwany do szpitala

Jego żona miała wypadek samochodowy. Zdenerwowany czeka na lekarza, wreszcie lekarz się pojawia ze współczującą miną.
- I co?! Co z nią?, panie doktorze?
- Cóż...Żyje. I to jest dobra wiadomość. Ale są i złe: Żona, niestety będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt: 25 tys. złotych.
- Oczywiście, oczywiście - na to mąż.
- Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje. Koszt ok. 5 tys. miesięcznie.
- Tak, tak... - kiwa głową mąż.
- Konieczny będzie pobyt w sanatorium, które zajmuje się tego typu urazami, plus ta rehabilitacja cały czas. NFZ nie refunduje... Koszt sanatorium - 10 tysięcy...
- Boże...
- Tak mi przykro...To nie koniec złych wiadomości. NFZ nie refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie, a to bardzo drogie leki..
- Ile? - blednie mąż.
- Miesięcznie 12 - 15 tysięcy złotych.
- Jezuu...
- Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się może pan dogadać. Myślę, że znajdzie pan kogoś za 10 zł za godzinę...
Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach. Nagle lekarz wybucha serdecznym śmiechem, klepie męża po ramieniu:
- Żartowałem! Żona nie żyje.

poniedziałek, 10 stycznia 2011

POLITYKA dla dzieci

Syn pyta ojca: Tato co to jest właściwie POLITYKA?
Ojciec odpowiada: Zobacz, ja przynoszę pieniądze do domu, więc jestem KAPITALISTĄ; Twoja mama zarządza tymi pieniędzmi, więc jest RZĄDEM; Dziadek uważa, by wszystko było na swoim miejscu, więc jest ZWIĄZKIEM ZAWODOWYM; Nasza pokojówka jest KLASĄ ROBOTNICZĄ; a wszyscy mamy jeden cel, by się tobie lepiej wiodło. Ty jesteś LUDEM, a twój mały brat, który leży jeszcze w pieluchach, jest PRZYSZŁOŚCIĄ... zrozumiałeś synu?
Chłopiec zastanawia się i stwierdza, że musi się z tym wszystkim jeszcze przespać. W nocy się chłopiec obudził, bo jego młodszy brat narobił w pieluchy i darł się w niebogłosy. Ponieważ nie wiedział co ma zrobić, poszedł do pokoju swoich rodziców. W pokoju była tylko mama, ale spała tak mocno, że nie umiał jej dobudzić. Poszedł więc do pokoju pokojówki, gdzie się akurat ojciec z nią zabawiał, a dziadek podglądał ich przez okno. Wszyscy byli tak zajęci sobą, że się nawet nie zorientowali, że chłopiec był w pokoju. Więc postanowił znów pójść spać i zapomnieć o rzeczach, które widział. Następnego ranka pyta się ojciec syna, czy może własnymi słowami wyjaśnić co to jest ta polityka.
TAK odpowiedział syn:
• Kapitalizm wykorzystuje klasę robotniczą
• Związki zawodowe się temu przyglądają
• Podczas gdy rząd śpi
• Lud jest całkowicie ignorowany
• A przyszłość leży w gównie

niedziela, 9 stycznia 2011

Trzech oprychów

Przechodnia zaczepia trzech oprychów uzbrojonych w noże i żądają pieniędzy. Napadnięty, nie tracąc głowy, mówi:
- Lepiej uważajcie, znam judo, karate, kung fu... - gdy napastnicy uciekli, dodaje - ...i jeszcze parę innych japońskich słów.

sobota, 8 stycznia 2011

Chińczyk i Kung fu

Chiński młodzieniec z ubogiej rodziny wyjeżdża do europy na studia. Jego ojciec zamartwia się:
- Synu z czego będziesz tam żył?
- Nie martw się ojcze będę zarabiał ucząc Kung fu.
- Ależ ty przecież nie znasz Kung Fu!
- To nic oni o tym nie wiedzą

piątek, 7 stycznia 2011

Spowiedź

Staruszek u spowiedzi:
- Proszę księdza, w czasie wojny ukrywałem Żyda w piwnicy.
- To bardzo dobry uczynek!
- Ale proszę księdza, za każdy dzień musiał mi płacić 100 dolarów.
- Ryzykowałeś życiem, to nie grzech.
- Co za ulga - mówi staruszek, oddala się na parę kroków, jednak po chwili wraca i niepewnie pyta ...a może powinienem mu powiedzieć, że wojna się już skończyła?

czwartek, 6 stycznia 2011

Party

Podchodzi kolega do kolegi i pyta:
- Zgadzasz się na seks grupowy?
- A kto bierze udział?
- Ja, Ty i Twoja żona!
- Nie, nie zgadzam się.
- OK, to Ciebie skreślam z listy.

środa, 5 stycznia 2011

Sekretarka

- Co pan taki smutny ostatnio, panie dyrektorze?
- A no bo sekretarkę zmieniłem
- I co? Niezbyt bystra, tak?
- Nie, właśnie całkiem mądra
- To może leniwa?
- Skąd! Bardzo pracowita!
- To może hmmm... ten... tego... nie chce....
- No coś pan! ........kilka razy dziennie!
- A może nie chce brać do...
- Jak to nie?! .....jak odkurzacz!
- No to o co chodzi?
- Aaa... bo kawę robi jakąś taką słaba...

wtorek, 4 stycznia 2011

Armia czerwona

Niki Rżewskij przyszedł do laryngologa. A tam młoda pani doktor. Porucznik wyciąga przyrodzenie, okrutnie podrapane, pocięte nawet i kładzie na stół.
- Oszalał pan?! Z tym to do urologa!
- Chwilunia... Otóż co sobotę chodzę z kolegami do sauny. Pijemy sporo, jakieś dziewczynki...
- To nie do mnie - do wenerologa paszoł won!
- Chwilunia.... Jak już dużo się napijem, Wania Sokołow bierze tasak i wszyscy kładą przyrodzenia na stół. On wywija tasakiem nad głową i robi takie: "Uchuchachchaaaaa". Po czym tasakiem wali w stół - kto nie zdąży... Może sobie pani wyobrazić...
- Do psychiatry, a nie do laryngologa!
- Do pani, do pani... Problem bowiem w tym, że bardzo często nie słyszę tego "Uchuchachchaaaaa".

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Stary zegar

Żona do męża: Wiesz, dziś, jak przechodziłam w przedpokoju, to zegar spadł tuż za mną.
Mąż: Zawsze się spóźniał...

niedziela, 2 stycznia 2011

Anglik w sklepie

Do eleganckiego sklepu perfumeryjnego w Londynie wchodzi klient. Sprzedawca podchodzi do niego i pyta uprzejmie:
Sprzedawca - Czego pan sobie życzy?
Klient - Chciałbym kupić mydło
S - Ależ proszę bardzo. Tu mamy świetne, wspaniałe mydełka. Pachną niezwykle, nie toną w wodzie, zawierają balsam, są półprzejrzyste...
K - Ile kosztuje to mydło?
S - Trzy funty.
K - Nie ma pan czegoś tańszego?
S - Oczywiście. Klient nasz pan. Tu mamy mydełko, też nie tonie, ślicznie pachnie, luksusowe...
K - Ile kosztuje?
S - Dwa i pół funta.
K - Jednak wolałbym coś tańszego
S - Ależ proszę bardzo. Klient nasz pan. Niech pan spocznie. Może trochę kawy? O, proszę bardzo (podaje kubek). Tutaj mamy bardzo dobre mydła toaletowe, pachnące,
we wszystkich kolorach.
K - Jak drogie?
S - Półtora funta.
K - A jeszcze coś tańszego?
S - Proszę bardzo. Może cygaro? Proszę (podsuwa pudełko cygar). Te mydełka dobrze się pienią, całkiem przyzwoicie pachną... Pół funta.
K - Za drogie
S - No cóż, mamy jeszcze coś na zapleczu (biegnie i przynosi podłużny kawałek szarego mydła).
K - Ile to kosztuje?
S - Dziesięć pensów.
K - Świetnie. Poproszę połowę kostki.
S - Proszę uprzejmie. Klient nasz pan. (znika na chwilę i przynosi dwa małe, eleganckie pakuneczki)
K - !? (zdumiony) ... ale ja prosiłem tylko połowę kostki.
S - Yes, o proszę uprzejmie, tu kawałek mydła (podaje jeden pakuneczek). A tu ... prezent od firmy.
K - Naprawdę? Jak miło! Dla mnie? A co to takiego? (bierze drugi pakuneczek)
S - Prezerwatywy ... żebyś się nie rozmnażał

sobota, 1 stycznia 2011

Chrzciny

Przychodzi facet do księdza:
- Księże proboszczu, ja mam taką nietypową prośbę. Chciałbym ochrzcić swojego kotka.
- Nie ma mowy! Bezrozumne i bezduszne stworzenie nie ma prawa do świętych sakramentów! Nie mogę dopuścić do takiej profanacji!
- Ale ja bardzo kocham swojego kotka i chciałbym, by dostąpił on zbawienia. Ja dobrze zapłacę. Jestem bardzo bogaty.
- Nie ma takich pieniędzy!
- Tak? Ale ja jestem gotów zapłacić... (i tu wymienił sumę).
Ksiądz zaniemówił. Pomilczał chwilę, jakby coś rozważając, wreszcie zrezygnowanym głosem powiedział:
- Oczekuję Pana wraz z pańskim kotkiem i rodzicami chrzestnymi w niedzielę o piętnastej.
W wyznaczonej porze wszystko odbyło się zgodnie z regułami. Kotek został ochrzczony, a czek zainkasowany. Po kilku tygodniach jednak wieść dotarła do biskupa. Ten, wściekły jak osa, wsiadł do mercedesa i sam, bez kierowcy, pognał do parafii owego księdza. Wpada na plebanię i już od progu wrzeszczy:
- Co ty, na Boga, wyrabiasz?! Koty chrzcisz? Przecież to grzech śmiertelny, nie mówiąc już o ośmieszeniu Kościoła!
- Ekscelencjo! Ja rozumiem. Tak, to jest grzech i ja biorę go na swoje sumienie. No ale... biznes to biznes... Proszę za mną.
Oprowadził biskupa po kościele, pokazując świeżo wyzłocony ołtarz, odnowione organy, marmurowe posadzki i boazerie z cennego drewna. Na plebani z dumą pochwalił się najnowocześniejszym sprzętem audio-video, luksusowym mercedesem w garażu, świetnej jakości (i ceny) meblami.
- Widzi ekscelencja? A pamięta ekscelencja może, ile przesłałem ostatnio do kurii?
- Pewnie! Sam kupiłem mercedesa za te pieniądze. Myślałem, że z rok je odkładałeś.
- A czy ekscelencja wie, że pogrzeby i śluby u mnie za darmo? Mam tyle kasy, że nie muszę brać od ludzi.
- Skąd?
- WŁAŚNIE ZA TEGO KOTKA!
- No to ile, do cholery, ten facet ci dał?
- Dał... (i tu ksiądz wymienił sumę).
Biskup zaniemówił. Milczał przez chwilę, jakby coś rozważając, wreszcie ściszonym głosem powiedział:
- Przygotuj kotka do komunii i bierzmowania!